Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Karolek(ona) pisze:Mi psycholog nie pomoże bo juz mi raz tłiumaczyła, że ja musze chciec i wybaczyc ludziom tak jak ludzie z obozów koncentracyjnych wyabczyli oprawcom
a ja nie zmaierzam nikomu wybaczać. Nie trawie większości ludzi, mam do dużej części z góry złe nastawienie i zwykle słusznie
Tosza pisze:ula-misia pisze:kosiarka elektryczna do trawy pięknie obcina palce u nóg-sama sprawdziłam-dobrze,że nie była ustawiona na niziutkie koszenie bo straciłabym stopę
Ale tu jest mowa o podkaszarce żyłkowej. Tu naprawdę mogło stać się coś innego, ja sobie nie wyobrażam zdrowego kota czekającego aż ktoś podejdzie z warczącą maszyna i potnie go żyłką. Przecież takie koszenie to straszny hałas, jak u nas na osiedlu kosili trawniki to wszystkie koty znikały zanim ktokolwiek się do nich zblizył.
Naprawdę nie chce nikogo bronic, moje zdanie o ludziach nie jest najlepsze, ale trudno mi sobie wyobrazić okoliczności, w których coś takiego mogłoby się stać.
Blue pisze:Mogło też być tak że kotka schowała się w jakichś krzakach, żywopłocie, została tam osaczona przez podkaszarkę albo uznała że przetrwa w ukryciu - i oberwała żyłką zupełnie niechcący, przecież tymi żyłkowymi podkaszarkami ciacha się też bardzo blisko krzaków.
Facet który ścinał trawę mógł nawet o niczym nie wiedzieć (przy pracy w takim hałasie człowiek nieco się znieczula na bodźce) - a nawet jeśli zauważył wylatującą z krzaków ranną kotkę (o ile wyleciała bo może wcisnęła się głębiej) - to jedyne co można mu zarzucić to że nie rzucił się za nią w pogoń, złapał i udzielił pomocy - o ile było to możliwe, bo koteczka mogła śmignąć jak strzała - o ile wogóle facet by zauważył że jest rana, bo mogło to trwać ułamki sekund.
Jest jakaś doza pewności że facet z pełną premedytacją podszedł do siedzącej jakimś cudem i nie uciekającej kotki i ją okaleczył w taki sposób?
Blue pisze:Oczywiście że jest możliwa taka wersja.
Ale w tym wątku wyrok został już wydany. Wyrok, wymieszanie z błotem, życzenia rychłej śmierci w męczarniach i długiego życia w cierpieniach.
Oczywiście że facet mógł nie zauważyć kota w krzakach - np. po kilku godzinach machania podkaszarką w dużym hałasie.
Wtedy człowiek pracuje już jak robot.
Nie wyobrażam sobie kota podbiegającego w pląsach na głaski do obcego faceta pracującego podkaszarką spalinową.
Łatwo, strasznie łatwo nam nienawidzić innych ludzi, od razu wydawać osady i wyroki
Blue pisze:Ale w tym wątku wyrok został już wydany. Wyrok, wymieszanie z błotem, życzenia rychłej śmierci w męczarniach i długiego życia w cierpieniach.
Blue pisze:Ale fakty wyglądają tak że nikt z nas nie wie co się kotce naprawdę przydarzyło, czy to faktycznie podkaszarka, czy było to działanie świadome i z premedytacją, a jeśli nieświadome to czy "kosiarz" zdawał sobie wogóle sprawę co się wydarzyło.
Jedyne co wiadomo to to że jest ranna, biedna kotka.
I człowiekowi ciężko na jej cierpienie patrzyć
Pleiades pisze:Jakoś nie wyobrażam sobie, że koszę trawę i nie widzę w niej kota.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości