Co do zdjęcia to robiłam na ślepo.Udało się .Przeważnie wszystkie są zamazane bo łapska się trzęsą.Dlatego jest ich tak mało.Właśnie wróciłam od lekarza ,mam wszystkie leki ,już będzie lepiej-chyba......

Lajlunia dozuje mi swoją miłość.Tuli się ,tupta po twarzy,skacze z głowy na papugę ,a później gryzie w łydkę.

Kacperek też mi wybacza zakrapianie i przychodzi na pieszczoty.
Chociaż hmmm.... wydaje mi się, że bardziej na jedzonko małej.Jeszcze ją trzymam na dziecinnym,bo jest szczuplutka.Nie pasuje do mamusi

Po za tym chorowitki dostają smakołyki.Oczywiście inne też,już taka paskuda nie jestem.A ja hamburgery z Biedronki

W morde pojutrze muszę wykupić kociastym leki.Pytałam 51 zł.,że ja nie pomyślałam by poprosić lekarza .Nie byłoby na 100 % .Nie mogę sobie poradzić z przemywaniem oczu Kacperka.Zaciska powieki.Nie chcę mocno trzeć,by nie zrobić krzywdy i chodzi taki zaskorupiały
Aga kiedy do mnie przyjeżdżasz to byś mi pomogła,co młode ręce to młode. Już okien nie będę kazała myć ,choć by się przydało .Nie wspomnę o tapetowaniu
