pozytywka pisze:z Miśkiem, to jest klops
ja to bym go wyadoptowała, nie oglądając się na panią Jolęgdzies daleko, gdzie nie mógłby spotkać tej wcześniejszej agresywnej
Bo cZarno widzę, żeby p. Jola przejęła nad nim opiekę

teraz może i wyszła ze szpitala
a jak jej się pogorszy, to co? Misiek wróci do was?
(wiem, że żeby mógł wrócić, to musi najpierw od was wyjść
)
pozytywka, ale tak nie można

Misio jest zachipowany na p. Jolę. Ona jest w kiepskim stanie psychicznym, nie mogę jej powiedzieć, że psa nie oddam jej, ale komuś innemu - pomijając okres przedwakacyjny, zastój w adopcjach, itd...
Rozumiem Twoje zdanie, bo sama nad tym myślałam, ale prawnie - opiekunem jest wciąż ona. Przecież nie porzuciła psa - znalazła mu opiekę w mojej osobie

ech, pokopane to wszystko jak paczka gwoździ.
A tymczasem... żadnych bąbli wewnątrz
komputra nie znaleziono - i jak widać - DZIAŁA! nie wiem, jak długo. Nie wiem, dlaczego przestał działać i co zrobiłam, że znów zaczął, ale DZIAŁA
dziś po pracy poszłam do Kalafiora po zakupki drobne. Pierwszy raz w życiu myślałam, że po prostu zemdleję

stałam przy kasie, zaczęłam się wachlować, ludzie w kurtkach, a ja się rozbierałam, w samej koszulce z krótkim rękawem tez mi było za gorąco. Pan ochroniarz patrzyła na mnie z uwagą, a ja wisiałam na wózku, żeby w razie co - wdzięcznie po nim spłynąć, a nie wybić sobie rączką przednie zęby. Obłęd po prostu, a sina byłam ze strachu
