Operacja i po operacji Kruszyny

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 10, 2002 14:27

Małgorzata pisze:Piotr to niestety lekarz, który został po stażu u mojej wet. jest fajny, ale Ona go terroryzuje i bez jej zgody nie może się nigdzie ruszyć. Poza tym jak dzwonię to Ona odbiera...........


A przepraszam bardzo, jego zycie prywatne tez jest pod jej nadzorem? Co on dnie i noce spedza w tej klinice? Telefonu w domu nie ma? Komorki? Malgosia, wez sie w garsc dziewczyno i nie daj sie tej durnej babie!!! Z Piotrem porozum sie prywatnie, tak jak Ci dziewczyny radza. Ona nie musi o niczym wiedziec.

Ivcia

 
Posty: 5926
Od: Wto wrz 17, 2002 12:56
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Czw paź 10, 2002 14:28

Estravenie dzięki za informacje.
Jak tylko wrócę do domu zadzwonię do dr Gierka i spróbuję namierzyć samego Piotra. Może się uda, że to On odbierze telefon.

Małgorzata

 
Posty: 477
Od: Pt sie 02, 2002 8:29
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Czw paź 10, 2002 15:15

Małgorzata pisze:Byłam wczoraj w banku, wpłynęły pieniądze od Kachny. Wielkie dzięki Obrazek

:oops: :oops: nie ma za co, wazne zeby sie przydaly Tobie i Kruszynce.. trzymam za Was kciuki!
"Bóg stworzył kota, żeby człowiek mógł głaskać tygrysa."
Victor Hugo
kachna i jej dwaObrazek

kachna

 
Posty: 98
Od: Wto wrz 10, 2002 23:26
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 14, 2002 11:48

Część. Sorry, że mnie tak długo nie było, ale nie byłam od czwartku w pracy i nie miałam dostępu do komputera.
Od czwartku wiele się zmieniło, więc mam dużo do opowiadania.
W czwartek mimo usilnych prób nie udało mi sie skontaktować z Piotrem. W lecznicy odbierała maja wet., a w domu nikt. Niewiele myśląc zadzwoniłam do dr Gierka i opowiedziałam wszystko od początku. Powiedział, że jak przyjedziemy to proponuje nam wizytę u dr Lewickiej w Mikołowie, która specjalizuje się w internie. Tam pani doktor zbada krew i zobaczymy co dalej.
Tak jak się umówiłam pojechałyśmy w piątek najpierw do dr Gierka, a potem do Mikołowa. Pan dr powiedział, że bardzo ładnie rana się zagoiła (pochwalił nas), zdjął wszystkie szwy (nic się nie rozlazło). Osłuchał Kruszynkę, stwierdzając, że jednak ma lekkie szmery w płucach (wiedziałam, że mnie moja wet. robi w jajo!!!), zmierzył temperaturę (była w porządku) i powiedział, że pod względem chirurgicznym wszystko jest O.K., a teraz najważniejsze jest badanie krwi, po którym wspólnie z dr Lewicką uzgodnią dalsze leczenie. Za wizytę u dr Gierka zapłaciłam 40 zł.
Z Katowic do Mikołowa odwiozła nas Basia . Dr Lewicka przebadała Kruszynkę, stwierdzając , że ma lekkie szmety oskrzelowe i pęcherzykowe. Podała antybiotyk działający 7 dni, oraz lek cytostatyczny (przeciwnowotworowy), działający podobnie jak chemioterapia. Następny mamy dać po 3-6 tygodniach.
Pobrała krew Kruszynce, a w sprawie wyników miałam zadzwonić po 16-tej. Oprócz podanych leków dostałam listę leków ( w tym Convalescens), które Kruszynka powinna brać (wybór miał nastąpić po analizie wyników krwi). Za wizytę zapłaciłam 40 zł.
Do Częstochowy zawiozła nas Basia, nie biorąc ani grosza i mówiąc, że jest to Jej wkład w leczenie. BASIU JESTEŚ WSPANIAŁA!!!Obrazek
Ok. godz. 17 zadzwoniłam do Mikołowa. Z duszą na ramieniu, bo wyniki badań miały wskazać, czy nie ma przerzutów. UFFFFFF przerzutów nie ma. Wątroba i nerki są w idealnym stanie. Niestety Kruszynka ma anemię (moje biedne kochanie, przecież jest tak dobrze odżywiane, a tu anemia....), liczba białych krwinek jest też duża, ale w chorobie nowotworowej jest to norma.
Całe szczęście, że nie jest bardzo źle. Pobiegłam do hurtowni weterynaryjnej i kupiłam leki (wszystkie) Calo-pet, Geri-pet i Bezo-pet. Zapłaciłam 65 zł. Jak tak dalej pójdzie obrabuje bank. Zapłaciłam już razem 425 zł. Oczywiście pożyczone, a teraz nie mam z czego oddać............. POMOCY!!! :oops: :oops: :oops: Proszę..........
Aha, zapomniałam napisać, że pytałam o podawanie Vilcacory, nie ma żadnych przeciwwskazań, a u kotów dział dobrze, więc można spróbować. Basia powiedział mi ,że G. N. Jest fachowcem od żywienia, może pomoże mi ustalić dawkę dla kruszynki?
W sobotę Kruszynka miała zły dzień, źle się czuła, pojękiwała, nie chciała jeść..... w ogóle była do bani. Tak się bałam, że zadzwoniłam do dr Lewickiej i spytałam, czy to może po tym cytostatyku? Usłyszałam, że Kruszynka może się tak czuć jeszcze ok. tygodnia, a całkowicie dobrze nawet po 6-12 tygodni od operacji.
Wczoraj już było lepiej. Jadła jak smok (to pewnie zasługa witaminek), nareszcie zaczęła pić i zaczęła się kłócić, jak cos się Jej nie podobało. Dzisiaj dzwoniła mam, że zaczyna łazęgować, je, pije i wygląda, że zdrowieje. Boże, dzięki, moje maleństwo zdrowieje!!!!!!!

P.S. WIELKIE PODZIEKOWANIA dla Keti i po raz drugi dla lakshmi dostałam wpłatę na konto.
Razem zebrałam 305 zł. Bardzo dziękuje i jeśli to możliwe proszę o jeszcze.......... :oops: :oops: :oops:

Małgorzata

 
Posty: 477
Od: Pt sie 02, 2002 8:29
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon paź 14, 2002 11:52

SAME DOBRE WIEŚCI :lol: :lol: :lol:

Gosiu bardzo się cieszę :)
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Pon paź 14, 2002 12:36

jak sie cieszę ze Kruszynka jest pod opieka dobrych wetów i żr jest jej lepiej! Gosia trzymaj się
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Pon paź 14, 2002 12:39

będzie to "jeszcze: - głowa do góry

druid

 
Posty: 682
Od: Pon lip 22, 2002 23:46
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon paź 14, 2002 13:13

Dzięki bardzo :P :P :P
Zapomniałam napisać, że Rtg płuc Pusia wskazuje na niewydolność serca. Wiedziałm, że to nie było przeziębienie. mam straszną ochotę zabić moją wet. Konował, powinna tylko znakować mięso, a nie zabierać się za leczenie jak nie potrafi. Gdyby wcześniej było wiadaomo, leczyło by sie serduszko, atak antybiotyki tylko Go dobiły. Boże, jak On musiał cierpieć, przecież się udusił.............. :placz:

Małgorzata

 
Posty: 477
Od: Pt sie 02, 2002 8:29
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon paź 14, 2002 14:41

Vilcacora to raczej z działu medycyny alternatywnej, jak się to dawkuje u kota prawdę mówiąc nie wiem :oops: . Większość leków przelicza się ze względu na masę ciała, z tym że u małych zeierzat te dawki są około dwa razy wyższe. Dokładne przeliczenie wychodzi z metabolicznej masy ciała (masa ciała do potęgi 0.75) ale żeby nie komplikawać.
Jeżeli człowiek ważący 60-80 kg bierze np. 2 tabletki, to kot 5 kg powinien dostać w przybliżeniu 1/10 tej dawki czyli 1/5-1/4 tabletki.
Nie tyczy się to wszystkich leków, bo niektóre są specyficznie metabolizowane (np. królika miniaturkę usypia się do zabiegu taką sama dawką ketaminy jak konia 8O )
Ale w przypadku preparatu ziołowego jak vilcacora powinno to być niezłe przybliżenie.
Obrazek

G.N.

 
Posty: 4042
Od: Nie lip 21, 2002 15:31
Lokalizacja: KrK

Post » Pon paź 14, 2002 14:46

Dr Lewicka mówiła, że jedna kropla na kg masy ciała, ale chciałam jeszcze sprawdzić, czy czegos nie popątałam. G.N. Jak myslisz, czy to dobry przelicznik i jak długo można to stosować?
Vilcacora jest w kapsułkach i w formie wyciągu płynnego. Myślę, że mówiąc o kroplach dr Lewicka miała na myśli właśnie ten wyciąg.

Małgorzata

 
Posty: 477
Od: Pt sie 02, 2002 8:29
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon paź 14, 2002 14:54

Krople będzie łatwiej dawkować, bo dokładne dzielenie kapsułki na 10 czy 15 części może być kłopotliwe.
Skoro vet mówi że 1 kropla na kg to pewnie wie.
Na wszelki wypadek sprawdź na opakowaniu dawkowanie dla ludzi, jeżeli na człowieka wypada około 30 kropli to wszystko się zgadza.
Obrazek

G.N.

 
Posty: 4042
Od: Nie lip 21, 2002 15:31
Lokalizacja: KrK

Post » Pon paź 14, 2002 15:03

Jak kupię, to na pewno przed podaniem 100 x sprawdzę. Dzięki G.N. :P

Małgorzata

 
Posty: 477
Od: Pt sie 02, 2002 8:29
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon paź 14, 2002 15:40

Gosia, Ty juz nadgodziny robisz :D:D:D, ugłaskaj Kruszynkę od nas
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Pon paź 14, 2002 15:40

Glaski dla Kruszyny, oby zdrowiala! :D
Obrazek Obrazek

Macda

 
Posty: 34413
Od: Śro lut 20, 2002 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 15, 2002 10:23

Kruszynka wygłaskana do szaleństwa...... i nadal Jej mało. Mama dzwoniła, że już od godziny głaszcze malucha, ale to i tak mało. Jak tylko zabiera rekę Kruszynka natychmiast otwiera oczka i żałośnie się wydziera. Bestyjka, tylko o pieszczotach myśli. Wiem, że nie ma do kogo się przytulić, nie ma Pusia, który mógłby Ją polizać, pocieszyć, więc żąda, żeby całymi dniami i nocami być przy Niej i zajmować się Nią (samo siedzenie to za mało). Wczoraj rano była dość żywa, ale wieczorem była już bardzo słabiutka. Je dobrze, mimo, że nie chce karmy z Convalescensem...... widocznie nie smakuje jej. Papkę z Convalescensem w proszku pożera ze smakiem. Z witaminkami tez nie oprotestuje, nawet vit. C zjada z masełkiem.
Wczoraj próbowała demolować sobie łapkę. Niestety zaczyna się już drapać , a o lizaniu nie wspomnę. Pielucha została zastąpiona kubraczkiem, który dostała Kruszynka od dr Lewickiej. Mówię Wam, cudny, niebieski. Niestety nie bardzo lubi być w kubraczku, a poza tym łapki ma na wierzchu i katuje jezorem. Mama doszyła Jej wczoraj rękawek może to ochroni łapeczkę, bo już ją zdemolowała. :P :P :P

Małgorzata

 
Posty: 477
Od: Pt sie 02, 2002 8:29
Lokalizacja: Częstochowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: fruzelina, Google [Bot], MIKI03 i 750 gości