OTW6-Wraca:Kachna s.102,Pingusia s.109!POMOCY!Żuniek:(

Za Żuka, za Was i resztę kociarstwa :ok:

Dla dzielnego Żuczka ,buziaki w czarnego nochala :1luvu:

i głaski dla całej Reszty :mrgreen:

**Adopcje: 12 >>**

Przekażę wszystko.Żuniek śpi rozciągnięty na słoneczku.Kiedyś, kiedyś marzyłam by mógł dożyć do tej przyjemności.
A Lucynka przylazła do pokoju i mocno zadowolona uwaliła na półeczce drapaczka.Powoli,powoli zdrowiejemy.I niech tak będzie.

i niech tak zostanie :ok:

na wieki wieków!!!!

szczególne kciuki dla Żunia i Lucysi!! :ok:

Fiodorek [*]19.11.2014

za Was

Za Was

**Adopcje: 12 >>**

Wczorajszy dzień umknął mi w bele jakim nastroju. Dlatego taka cisza zapadła na wątku.
Poranek środowy zaskoczył mnie niewyspaniem i rozbiciem.Oraz dopadło mnie zdziwko,że MUSZĘ wstać. Koty siedzące na swych stanowiskach, rozlegające się westchnienia, pomiaukiwania z pretensjami oraz zaglądanie na wyro z głodem w oczach dały jasny dowód,że nocka się skończyła.Dużo heroizmu kosztowało zwleczenie się zewłok na dywan i postawienie w pionie.Potem jakoś poszło.
Nakarmione zostały głodomory ,wyczyszczone z lekka kuwety, zapodane leki (przyjęto mniej radośnie tą czynność) i biegusiem do dzikunów. Nie wierząc,że dziś przyjdę nawet nie wyszły na spotkanie. Wczoraj z różnych przyczyn nie dopełzłam do nich. Dzisiaj wyobraźnia podpowiadała mi widok siedzących nad miskami i słaniających się szkielecików obleczonych łysą skórą i chwiejących się z każdym podmuchem wiatru. Ale były ,nawet nie schudły. :mrgreen:

Zeżarły wszystko z apetytem.Potem wygłodzona szylka i posesjowa zostały obsłużone.Obie wcześniej kręcące nosem teraz w wdzięcznością przyjęły michę.Co to czyni dzień niemocy. Powinnam w domu to zastosować.

Lucynka nadal mnie niepokoi.Oznaki poprawy plączą się z bezruchem i pustym spojrzeniem. Raz myje się a raz zastyga i trwa tylko.Znów siedzi w brodziku i kręci nosem nad michą. Dostała leki.Ma bardzo twardą skórę na karku i sprawia jej ból zastrzyk.A dziś były dwa.Postawiłam córkę na straży śniadaniowej by małej chrupek gawiedź nie zeżarła. Lucynka ma ślimacze tempo jedzenia.Wczoraj jakby nie mogła zamiauczeć.Gryzie jakby ją zęby lub gardło bolało. Dziś 5 dzień antybiotyku.Jutro kontrola.
Żuniek ma się dobrze.Chyba.Mimo nie możności załatwienia się na mych oczach :mrgreen:

jest pełen humoru.Apetyt jakby słabszy u niego.Ale odkrył w sobie chłopak ...chłopaka i miłośnik się zrobił. Seks mu w głowie. :roll:

Musimy pomyśleć o kastracji.Albo samo mu przejdzie :wink:

. Lucynki rujka przed wcześnie w nim hormowny obudziła.Wiekowo już czas ale fizycznie maleńki dzieciak jeszcze z niego.To coś :wink:

pod ogonkiem nie dorosło jeszcze do skalpela.
Żuniek gania aż mu łepetyna odsakuje. Wszystkie ganiają. Oprócz Kachny.Ona woli "swój" pokój.Oraz leniwe wylegiwanie się i wyglądanie przez okno. Choć czasem widzę kota cień w szybie drzwi.Przeważnie w czasie napełniania misek porannych.Moje przyjście wita z entuzjazmem.Pomruczy i ociera się.Potem milknie jak zaczyna jeść.Mogę znikać wtedy.Moja misja skończyła się.Domu,domu jej potrzeba.
Julka,Lucek i Karmel to banda trojga co to wszystko zobaczy,wskoczy i obejrzy. Do kompletu należy dołożyć Biska co szczególnie z Karmelem uwielbia męskie zapasy robić. A wczoraj wieczorem ku mojemu zdumieniu ujrzałam ...Biankę ganiającą się z Julką.Bianusia chłopolubna kocia gardziła towarzystwem dziewuch.A tu proszę zabawa przednia odchodziła.Potem jak to baby pokłóciły się.
I tak dzień jak co dzień minął.

Cioci Iwonie66 :1luvu:

bardzo, strasznie bardzo dziękujemy za saszetki,wór żwirku i chrupeczki.Oraz za mega wielką rolkę ręczników papierowych.Już jej pisałam,że Julka podjęła próby rozpakowania prezentu, który jest mocno ,głęboko owinięty.Ona jest o tym przekonana. Żuniek prócz żarełka dostał olej słonecznikowy.Od dziś zaczynamy znęcać sie nad paskudą.
Cioci Agnesce dziękuję za dowózkę :1luvu:

Asiu czytam, czytam i nie mogę wyjść z podziwu, że to wszystko ogarniasz i jesteś taka dzielna. Jedynie mogę :ok:

Żuczuś kochany da radę, za kochaną Lucynkę i resztę :ok:

Cześć Asiu z kotamy :ryk:

Trochę się u nas dzieje i nawet czasu nie mam za bardzo na czytanie, ale Twoje opisy jak zawsze poprawiają mi humor.
Bardzo mocno ściskam cały czas kciuki z wszystkie futerka, a w szczególności za Żuczka i Lucynkę :1luvu:

ps. Nam obojgu równie przyjemnie było wreszcie osobiście poznać Ciebie

**Adopcje: 12 >>**

Dzień jak co dzień. Wczorajszy zakończył sie wymiocinami Żuka.Pełne gardło i żołądek w to włożył.Cała wątróbkę raczył wydalić.Wcześniej były efektowne odgłosy dźwiękowe. A dzisiejszy ranek obudził mnie...hafciarz Pikuś.Po zlokalizowaniu gdzie i kto, położyłam się jeszcze na chwilkę.Chwilkę potrzebną na to bym ja miała świadomość polegiwania a panele nie odmiękły. Pikuś raczył wypróżnić gardło za fotelami.Trzeba było odsuwać wszystko.Sen mnie odszedł po takiej robocie.Przesuwanie,wycieranie,mycie...Pikuś mam wrażenie,że po chorobie nie doszedł do siebie.
Żuk dziś nie jest głodny i to mnie martwi. Podanie śniadania z dwóch dan nie przyniosło efektu. Wzgardził miskami. Za to na jego jedzenie była głodna reszta towarzystwa.Wychłeptano wszystko w szybkim tempie.Za to w kuwecie znalazłam znalezisko mocno pożądane.Kupkanie Żunia.Całkiem spore.Paniczyk nie raczy zagrzebywać urobku to wiadomo czyje to.Zresztą za tyle wydanej forsy powinnam rozpoznawać to co wyprodukuje Żuniek :mrgreen:

Lucynka bez większych zmian.Troszkę podjada swoje chrupeczki, troszkę raduje nas swym towarzystwem, troszkę pocharkuje i patrzy na nas tymi swymi wielgachnymi oczyskami.Wczorajsze pranie nabiera mocy za oknem bo nikt z nas nie śmiał małej zdjąć z pufika na którym spała.A pufik stał przy oknie. Potem dzicina polazła do swego kafelkowego pałacu.Siedziała niemota ze smutasem na pysiu bo brodzik po kąpieli TŻ nie został na nowo umeblowany.Po wstawieniu właściwych mebli weszła sobie do kontenerka i zasnęła snem spokojnym.Zamknęłam podwoje i zgasiłam światło.
Martwię się cały czas o nią