Nocki się skończyły, dziś mam popołudnie, jutro ostatnią nockę w tym m-cu. Szefowa dała nam na przeszkolenie kolejną nową dziewczynę, oby okazała się bardziej pracowita niż poprzednia.
Zuzia sobie pipę przeziębiła i to konkretnie, może dlatego mi tak sikała. Rudy jak się zatykał obsikiwał mi okna. Najpierw wystraszyłam się, że to Rudy zaczyna siusiać krwią i czekałam, by złapać siuśki. A tu się okazuje, że to Zuzia. Teraz już w ogóle sika krwią. Ba! Nawet jak śpi na pościeli to popuszcza ale to pewnie przez te porażone nerwy. Od wczoraj dostaje antybiotyk, który brał Rudy, 10 dni i zobaczymy co dalej. O siuśkach do badania w jej przypadku mogę zapomnieć, chyba, że zbiorę z podłogi

Co mnie dziwi.. Rudy jak go tak bolało ( a musi przecież boleć) to sobie wietrzył tego siusiaka, co chwilę go mył, a ta nic.. Leje mi koty dalej, je za 10-ciu, drze się na mnie jak nie ma kurczaka..Może ona nie czuje tego w ogóle?
Ryśko za chwilę będzie miał rok..Kiedy to zleciało?

Nadal mi się drze przy kupkaniu ale bobki stawia bez większych problemów. Z resztą jest ok, jutro jadę po Zołzę do weta, starczy tej hospitalizacji
