No to po kolei.
Z PAMIĘTNIKA GABUNI.
Nie uwierzycie ciocie, ale pańcio po raz pierwszy w życiu zawezwał policję! I w ogole ostro było, to się nazywa spacer, naprawdę.
Poszliśmy jak zawsze na spacerek z pańciem i minął nas taki samochód z platformą, a na platformie miał taki wielki kontener na śmieci. Po chwili pańcio na telefon dostał maila, że internetu nie ma. Aż przystanął ze zdziwienia, ale szybko dodał dwa do dwóch i się obejrzał. Akurat by zobaczyć, jak facet z platformy trzyma na dźwigu ten kontener, na kontenerze dynda wyrwany z ziemi słup i wesoło dyndają takoż wszystkie przewody.
Pańcio dostał szału.
Zawrócił biegiem, wołając pańcię, wrzucił jej smycz Fila, nas zagonił do furtki i poleciał dalej. Pańcia nic nie zrozumiała, ale przytomnie najpierw nas zabezpieczyła a potem ruszyła za pańciem, przyzwyczajona do akcji ratunkowych przez te gry RPG, wiecie. Tam zawsze kobieta leci ratować swojego drowa, czy innego kochanka i walczą ramię w ramię, wiecie. Albo trzeba sprowadzić pomoc.
Pańcia posłuchała przez chwile awantury, a ponieważ pańcio był w klapkach, uznała, że trzeba wezwać posiłki. W klapkach źle się walczy. Posiłki w postaci kolegi mocującego akurat parapety w kuchni, bez pośpiechu wyszły na drogę i zrobiły swoje.
Wyłącznie swoim widokiem, bowiem kolega ma dwa metry w każdą stronę. W sensie w zwyż a także dookoła.
Z szyją włącznie.
Tak, czy siak, net się urwał i to w całej okolicy.
Przy okazji muszę zdementować pogląd, że to na naszej posesji było. Nie, słup stał na rogu ulicy.
Szybko imo go postawili - podejrzewamy, że to dlatego, że nie pańcio szkodę zgłosił, tylko wezwana na miejsce policja.
To tyle w kwestii słupa.
