Moderator: Estraven
Szenila pisze:NIE można zabierać nieszczepionego kociaka na spacery!!! Wszystko jedno, czy na rękach, na smyczy, czy na głowie![]()



Karol
Zarafelin pisze:Szenila pisze:NIE można zabierać nieszczepionego kociaka na spacery!!! Wszystko jedno, czy na rękach, na smyczy, czy na głowie![]()
Wiesz, może w Chrzanowie te wirusy tak latają wszędzie![]()
Uprzejmie donoszę, że wszystkie moje koty przeżyly takie spacery i mają się dobrze. Nie wspominając o tych pierwszych (jakieś 40 lat temu), które też chodzily na smyczy, a o szczepieniach dla kotów to można bylo wtedy co najwyżej w książkach poczytać. Jeden z nich, nigdy nie szczepiony, dożyl 18 latCud ani chybi.
A poza tym, jak sobie wyobrażasz choćby wyjście do weterynarza - to też spacer po dworze w końcu - z kotem np. chorym, a jeszcze nie zaszczepionym z tego powodu? (Tak bylo z moim najmlodszym, który się leczyl przez 4 miesiące zanim można go bylo zaszczepić.) Zawsze wtedy wzywasz weterynarza do domu? Sorry, ale jakoś wątpię.
Rozumiem, że tu przypadek jest nieco inny, bo kociak malutki, ale nie popadajmy w przesadę. Na butach też można coś do domu przywlec. No chyba, że zostawiasz je w jakiejś śluzie, a podlogi codziennie dezynfekujesz.
Szafirowa pisze: kot nie został zaszczepiony (jeszcze), ponieważ istniało podejrzenie świerzbowca usznego (kot drapał uszy).
OPIEKUJMY SIĘ NIMI, KOCHAJMY JE, ALE NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ I NIE PRZESADZAJMY

Szenila pisze:felin, czemu prowadzisz koty na smyczy? Puść je, nic się nie stanie
Szenila pisze:Bo my każdego roku po kilkadziesiąt. Ile kociąt odeszło Ci na pp, bo nie zdążyły być zaszczepione? Bo nam np. rok temu 15. Być może to jest powodem mojego spaczonego podejścia do szczepień, chociaż zdania nie zmienię. Aha: do pokoju kociąt nieszczepionych/lub przed upływem 2 tygodni od szczepienia nie wpuszczamy (nie tylko ja, ale też inne nasze DT) obcych osób, a sami przed wejściem do nich przebieramy się i myjemy ręce. Powierzchnie/kuwety/miski/ zabawki w kociakowych pokojach zmywane są virkonem. A szczepimy je w domu, lub w naszych autach przed lecznicą.
Ze szczepieniami to tak jak z wychodzeniem kota samopas. Niektórym kotom to się udaje. Kot mojej koleżanki dożył 19 lat codziennie wychodząc z domu, właściwie to włóczył się całe dnie. I co, skoro jemu się udało, to znaczy, że trzeba zacząć wypuszczać koty? felin, czemu prowadzisz koty na smyczy? Puść je, nic się nie stanie
redaf pisze:Istnienie podejrzeniaświerzbowca usznego weterynarz eliminuje otoskopem.
Znaczy - zagląda kotu w ucho i widzi.
Świerzbowiec to pajęczak.
Eliminuje się go szybko i skutecznie.
Nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia na wirusówki.
Po pierwsze OPIEKUJMY SIĘ NIMI MĄDRZE
Co do: odrobaczyć najpierw!
Szybciej panleukopenia kota zabije, niż robaki.
felin pisze:Szenila pisze:felin, czemu prowadzisz koty na smyczy? Puść je, nic się nie stanie
Dlatego, że mieszkam w centrum Wroclawia (a trochę większy jest od Chrzanowa) przy sześciopasmowej ulicy.
Dlatego, że mieszkam na 10 piętrze, a koty nie umieją obslugiwać windy i domofonu.
Dlatego, że w okolicy mieszka trochę różnych typków, którzy kotów nie lubią.
Dlatego, że mieszka tu dużo za dużo psów, które też często kotów nie lubią.
Dlatego, że - mimo Twoich wątpliwości - jestem osobą odpowiedzialną.
I nie, żadne kocięta mi nie ma panleukopenię nie zeszly (moje pierwsze koty znalezione jako kilkutygodniowe maluchy i nigdy nie szczepione z przyczyn już wzmiankowanych również), bo nie zajmuję się tymczasowaniem. Gdyby przez mój dom przewijalo się co roku kilkadziesiąt kotów, to pewnie byloby podobnie jak u Ciebie - tak dziala statystyka po prostu. Co nie zmienia mojej opinii, że nie należy popadać w przesadę. Jak również z powodu statystyki nie zamierzam trzymać kotów wylącznie w mieszkaniu - skoro lubią wychodzić, to ja im to umożliwiam w sposób maksymalnie bezpieczny.
W pełni popieram 

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 63 gości