
Od zawsze osiedlowa dzieć wie, że do mnie leci się na ratunek z wszelkiej maści ptactwem, miałam jaskółki, gołebie, jeżyki, teraz czas przyszedł na szpaka, a nawet cztery sztuki

Dzieciaki właśnie przynieśli mi cztery podlotki, niestety z wywiadu wynikało, że nie dało się ich zostawić w okolicy znalezienia (jednego pożarł już kot bo była piątka), a pięć piskląt w jednym miejscu i żadnego ptaka chroniącego sugeruje zniszczenie gniazda.
Więc mam je w domu, dostały pudło w którym sobie ładnie kicają, zjadły na szybko po trochu indyka (albo kurczaka, nie rozróżnię bo podkradłam fretkom z mieszanki barfowej) i sobie ćwierkają.
Takie jesteśmy:
http://i47.tinypic.com/24qmp9v.jpg
http://i47.tinypic.com/b49c0x.jpg
Jutro postaram się zrobić mieszankę nabiałową i dorwać trochę owadów na łące, dzisiaj będą musiały jakoś na mięsie przeżyć.
Może znajdzie się osoba, która wie jak długo one muszą być podkarmiane, jak wygląda wprowadzanie szpaków do życia na wolności, czy one jakoś przyzwyczajają się do człowieka (wiem, że szpak to nie głupi ptak więc tego prawdę mówiąc się obawiam), wykarmić mogę, ale co dalej?