Napiszę o Małym Monstrum, bo mnie tytuł jednego wątku o głaskaniu drzwi sypialni w nocy i otwieraniu lodówki zainspirował
Moje Małe Monstrum tak ma. Gładkie powierzchnie typu szyba, lustro, wszelkie większe pudełka są bardzo przyciągające.
Cale szczęście, że głaszcze to zapamiętale tylko samymi podusiami.
To chyba jest jakiś rodzaj natręctwa. Po prostu musi i już.
Lodówki wprawdzie nie otwiera, ale wydaje się, że mieszka w środku, bo zanim się cokolwiek z niej wyjmie, to trzeba wyjąć kota. A potem przynajmniej jeszcze raz przed zamknięciem.
Natomiast w kuchni na blacie nie może zostać na noc nic.
Żadne kartki, klucze, telefony, zapałki, pojemniczki, szklanki, nic.
Wszystko, pracowicie popychając delikatnie łapunią, zrzuca na podłogę.
Zrzuciła też chlebak (bo gładki i nie potrafiła się oprzeć) oraz pojemnik z zestawem końcówek do miksera. A nie były to lekkie rzeczy.
Na blacie stoi też telefon. Wciskała opcję głośnomówiącą i wybierała automatycznie zaprogramowane numery. Już pierwszy głośny sygnał wolnej linii zrywał nas na równe nogi. Na szczęście zrywał, bo ostatnio jakoś zaprzestała dzwonienia

Małe Monstrum to w ogóle jest temat-rzeka
