Hidi, biedaczko

mój ojciec tak miał przez długi czas, więc wiem czym to śmierdzi - współczuję!
Na razie się nie zgłaszam jeszcze...
Poranny dyżur był taki:

Pimpusiowi zostawiono jedzenie w miskach, mimo iż miał zaplanowane badania na dziś. Nie wiem czy to dobrze czy źle i czyja wina, w każdym razie jak Pimpek wróci to się dowiemy czy do nich doszło, bo nie wiem czy do tych badań trzeba wypościć kociambra czy nie. Tak czy owak dostanie Biocan. Kocio bardzo grzecznie wszedł do transporterka.

Maluchy mają się cudownie, strasznie piszczały jak przyszłam, ale potem było już dobrze. Bawiły się, wariowały na całego, tratując miski z jedzeniem i wodą. Przekomiczny widok. Przyniosłam
mleko zastępcze dla niemowląt, dopiero teraz doczytałam ile się daje takim kociom:
na pół szklanki przegotowanej i przestudzonej wody 2 łyżeczki proszku. Spokojnie można dopajać. Strzykawką, bo te wszystkie butelki wydają mi się za duże. Ja mam takie wrażenie, że te maluszki nie są bezpieczne na kociarni, ciągle suszę głowę Maćkowi o tymczas, ale jemu się wydaje że to będzie na zawsze i się nie zgadza (buc

).

Gucio vel Romeo (tak mówię do niego, bo mi się przypomniało, że siedział pod balkonem), nadal kicha krwią, nadal trzepie głową, w kuwecie wprawdzie bardzo dużo siku, kupka też spoko, ale znalazłam prócz tego coś co wyglądało jak
KRWAWE wymioty.
LESPEWET, ktory dajemy mu do mokrego, ma napisane na opakowaniu, że nie wolno przekraczać dawki 1,6 ml jednorazowo - Mikuś, jak mamy dawkować? Ty jesteś bardziej wetem niż kto inny...
Musze lecieć więc dokończę jak wrócę wieczorem...