Zdaję sobie sprawę, że w nowym miejscu Miki może się zablokować i że będzie potrzebował więcej czasu, żeby znowu zaufać, mam tę świadomość i potencjalny dom też musi mieć taką świadomość. Chociaż z kotami to naprawdę różnie bywa i czasami kot potrafi zaskoczyć i w nowym domu zachowuje się zupełnie inaczej, niż by się wydawało. Takim przykładem jest mój Maksiu. Kiedy do mnie przyjechał to od razu uznał, że to jego dom, zaczął zwiedzać i przyszedł do mnie na kolana. Dziewczyna od której go adoptowałam była w szoku, bo wcześniej to był kot autystyczny i strasznie się bała, jak się zachowa.
Ja z kolei miałam kiedyś tymczaskę Balbinkę, rezolutną i odważną kotkę, a najbardziej na świecie kochała jeść. Kiedy zawiozłam ją do DS, po wyjściu z transporterka natychmiast zwiała za kanapę i siedziała za tą kanapą przez...2 tygodnie. Nie jadła, nie załatwiała się, tragedia... Denerwowałam się ja, denerwował się DS, no koszmar. I tylko dzięki mądrości nowego domu, Balbinka przetrwała ten najgorszy okres. Dzieci robiły jej za kanapą ścieżkę z chrupek i liczyły chrupki, żeby wiedzieć, czy je cokolwiek. Potem w nocy zaczęła wychodzić do kuwety, a po dwóch tygodniach jak wyszła
na pokoje tak już została i teraz jest ich wielkim miziakiem. A ja wszystkiego w nowym domu mogłabym się po niej spodziewać, tylko nie tego, że przestanie jeść. Tak że czasami za kotami nie nadąży
A Mikuś jest coraz odważniejszy, dzisiaj w nocy też chciał wejść do łóżka i ułożyć się w nogach. Próbował 2 razy, ale wcześniej tam ułożyła się Lili i naburczała na niego, to chłopak się wycofał.
On naprawdę jest już fajnym kotkiem, ale... jest kolejny problem

Dzisiaj znalazłam maleńkie kociątko

siedziało pod samochodami i darło się wniebogłosy. To maleństwo, ma chyba miesiąc i jest bardzo absorbujące

Nie zaśnie ani w koszyku ani w kociej budce, ze wszystkiego wyłazi i pcha się mi na szyję. A to znaczy, że na oswajanie Mikiego i utrwalanie tego zostało mi.....zero czasu
