Kubuś jest teraz nawadniany dożylnie. Nie lubi tego bardzo...o ile podskórnie jeszcze jakoś znosił, bo trwało to krótko, to dożylnie trwa i trwa...a on biedny trzyma łapkami brzeg stołu i chce uciekać. Wymyśliłyśmy z wetką, że wezmę go na kolana, bo tak przecież lubi, ale niewiele pomogło.
Zachowuje się dziwnie...podskakuje i kiedy puszczam go na podłogę, nagle zaczyna biec - jakby się wytraszył. Jest jakiś taki nadpobudliwy. Czasami trącnie mnie łapką, ale mam wrażenie że to nie jego wina, że taki jest.
Zjadł dziś ładnie tą karmę, której wczoraj nie chciał. Bardzo dobrze, przynajmniej tyle pozytywnego.
Jutro wpadnę do lecznicy dosłownie na chwilkę

Będą już badania elektrolitów...nie mam pojęcia czego się z nich dowiemy, ale mam nadzieję, że czegoś.