D.T u J.D.<<jest nowy wątek :))))

ja też mam nadzieję, że się coś poprawi.
Bo niestety nic poradzić nie potrafię, tylko łapska zaciskam. :ok:

eh,ten kot mnie wykończy

szaleniec jakich mało

co on wyprawia :strach:

tak szalał,że wylazł mu drut

dla bezpieczeństwa i w celu ograniczenia powierzchni został zamknięty....poszłam na chwilę na górę aby uspokoić skołatane nerwy i wypić kawkę...gdy zeszłam po ok.40min.-mało nie zeszłam na zawał :roll:

zobaczyłam pełno krwawych plam...
Ten cholerny czort chyba w ramach protestu na zamknięcie rozpieprzył opatrunek i zabrał się za szwy;krew popłynęła sobie strumyczkiem z łapki...musiałam jakimś cudem założyć mu natychmiast nowy opatrunek! SAMA!!!- zanim skończyłam to z mojej łapki płynęła krew :evil:

ale opatrunek jest !!!
na jak długo??? nie mam zielonego pojęcia...daję słowo-ten kot mnie W-Y-K-O-Ń-CZ-Y!!!!!!!!!! chyba,że wcześniej to ja go zamorduję :evil:

To on Ci za całą resztę starczy! Masz czas dla innych jeszcze ? O siłach nie wspomnę..?

RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Może załóż mu kołnierz to powinno go trochę ostudzić.

Kiedy w Fundacji KOT Łukaszek leczył połamana łapkę, to chyba ze 2 mies siedział w klatce i z kołnierzem. Nie było łatwo, ale na szczęście nie rozwalał sobie rany. Tu jego historia: viewtopic.php?f=1&t=129016
Może pomyśleć o jakimś takim zabezpieczeniu?

kot w takiej klasie szaleństwa w jakiej jest BEZO zamknięcie w małym pomieszczeniu odebrał jako atak na jego życie

walczył ze wszystkim co tam było...nie wyobrażam sobie zamknięcia go w klatce i zakucia w kołnierz

jednak gdyby to spowodowało,że łapka byłaby jak nowa to podjęłabym się takiej tortury...
niestety żadne zabezpieczenia nie zmienią tego,że łapka jest nie sprawna

...pewnie taka pozostanie...wygląda na to,że Bezo zawija ją właśnie z powodu braku czucia...cóż,od początku było wiadomo,że jest ryzyko barku pozytywnego efektu operacji...dlatego miałam taki dylemat...
teraz priorytetem jest zagojenie kopytka . :ok:

co będzie dalej -czas pokaże...

no więc BEZO po ponownym zeszyciu łapeczki....szycie odbyło się ............ :arrow:

bez znieczulenia

świadczy to o braku czucia w łapce...

czyli jesteśmy jakby w w punkcie wyjścia z tym tylko,że odsuniętym w czasie przez konieczność ponownego gojenia łapki..

chyba jednak pan ortopeda nie zlekceważył nas nie podejmując się operacji...chyba wiedział...
zwracam honor :oops:

Jestem juz Asiu, czytam co u Was.

Trzymam kciuki aby jak najmniej bólu dla kota i jak najmniej strat w ludziach :wink:

BEZO ma na łebku satelitkę jak dowcipnie nazywa kołnierz pewna moja znajoma blondyna :mrgreen:

wcale ale to wcale mi się to nie podoba i wczoraj cały wieczór chodził do tyłu...jednak to nie pomogło mu w pozbyciu się tego czegoś z łebka więc zrezygnował ..muszę mu ograniczać powierzchnię życiową bo podczas szaleństw łapka zaczyna krwawić...wypuszczam na trochę biednego skazańca ale jak tylko zaczyna zbyt mocno pędzać -wraca na powrót do izolatki :roll:

jak mus to mus

Proszę mi tu blondynek nie obrażać :mrgreen:

Szkoda Beza, że nie może sobie poszaleć, ale tak jak piszesz - jak mus to mus. Też mam obecnie koteczkę po sterylce, siedzi w klatce i PŁACZE

jak tylko wypuszczę - cisza. I tak w kółko :roll:

chyba jednak pan ortopeda nie zlekceważył nas nie podejmując się operacji...chyba wiedział...
zwracam honor

Może i Pan Ortopeda jest doskonałym fakchowcem i WIEDZIAŁ , ale jak wiedział to powinien powiedzieć DOKŁADNIE bo inni ortopedami nie są. To jest lekceważenie jeśli się pacjenta nie informuje co i dlaczego, tylko pozwala się by pacjent latał po innych lekarzach szukając pomocy, wydawała kasę, narażał się na ból itd.