Prakseda pisze:Małgorzata i Toffee pisze:Wiecie co? Spokojna ze mnie kobieta, przemocą się brzydzę, ale jeden raz w życiu się biłam. Byłam w piątej klasie. Kolega ze szkoły chciał skrzywdzić kota. Kota wepchnęłam za szafę, a z kolegi (przy dopingu klasy) zrobiłam miazgę. Już nigdy więcej nie zdarzyła mi się taka rozpalona do białości furia. Moja wychowawczyni wezwała na rozmowę moją mamę, której okazała corpus delicti w postaci trzech garści wyrwanych koledze włosów (trzymała je na szafie). Mnie skierowano do psychologa (dręczyciela - nie), ale złego słowa nikt mi nie powiedział.
Może to okropne, co powiem, ale uczyć dzieci niekrzywdzenia zwierząt to mało. Trzeba też uczyć, że czasami dręczycielowi trzeba wyrwać trzy garści włosów.
Na Maciusia wpłaciłam.
Małgosiu![]()
Szkoda, że nie było Cię tam przy Maciusiu.
Ale coś w tym jest, ja za krzywdę zwierzaka chyba potrafiłabym zabić "człowieka" (cudzysłów dlatego, że to są ludzkie bestie, nie ludzie).
Prakseda wiem z innych wątków o Twoim poświęceniu i bardzo Cię podziwiam. Staram się też pomagać kotom bezdomnym ba działkach. A co do krzywdy to kiedyś zagroziłam "jednemu człowiekowi", że jak jeszcze raz wyleje kotce wode i wykopie miskę z jedzeniem to go spalę w jego własnym mieszkaniu jak będzie spał /to był alkoholik więc miałam szanse/ - podziałało więcej już krzywd kotce nie robił.
