Właśnie doczytałam po kilkudniowej przerwie (brak dostępu do internetu). Bardzo szkoda dwóch maluszków

. Trzymam mocno kciuki za Bolusia

. Jedna drobna rada - małe kocięta, zwłaszcza jeszcze ślepe i bez rodzeństwa, trzeba często brać na ręce. Gdy mają kontakt z kimś/czymś żywym, łatwiej je utrzymać przy życiu. Wcześniej maluszek miał braciszków, teraz jest sam, więc przyda mu się kontakt z człowiekiem. I dobrze by byo, żeby w legowisku miał coś, do czego mógłby się przytulić - np. jakaś maskotka, tylko nie za bardzo puchata.
Powodzenia
PS. Przyłączam się do zachwytów nad TZ-em. Nie ma przypadkiem brata bliźniaka? Chętnie przygarnę takowego
