Dasz radę

Zaopatrz się na wszelki wypadek w czopki glicerynowe. Gdyby przytrafiło się zaparcie, to można dać kotkowi taki mały kawałeczek odciety z dużego czopka. U nas poskutkowało. Mimo masowania po każdym karmieniu wilgotnym płatkiem kosmetycznym raz zdarzyło się, że Kotek się zatkał. Kiedy już zaczął robić kupę to myśłałam, że wyjdzie mu cały odbyt, takie miał zaparcie.
Przy karmieniu butelką kocięta czasem łykają z mlekiem powietrze - zawsze po karmieniu brałam Kotka i przytulając go do siebie przez chwilę nosiłam takiego spionowanego, odbijało mu się jak niemowlęciu.
(Kotka znalazłam przy szosie jako 2-3 tygodnowe maleństwo, zanim nie zaczął jeść sam woziłam go wszędzie ze sobą. Tym bardziej że przez długo czas był nieprzytomny, żył na krawędzi życia i śmierci. Brałam termos z gorącą wodą, puszkę z kocim mlekiem, dwie buteleczki, pudełeczko z wacikami i tak mogłam cały dzień załatwiać rózne sprawy firmowe, nawet kilkadziesiąt kilometrów od domu. Zatrzymywałam się tylko co dwie-trzy godziny np. na parkingu, na karmienie i przewijanie

Samochód był wtedy jego drugim domem. Bardzo pomogła mi Ela, starsza od Kotka o rok, która nigdy nie była nawet w ciąży, ale po pierwszym obrzydzeniu jakie u niej wywołał, jeśli tylko byłam z nim w pracy, wylizywała mu brzuszek i tyłeczek po każdym karmieniu.)
A co do ratowania zwierząt - moja siostra ratowała wczoraj z kolegami z pracy cztery wiewiórcze oseski, powiedziała, że nie mogła inaczej. Więc stwierdziłam, że chyba każdy widząc takie rude okruszki by tak sami postąpił - no i okazało się, że nie, nie wszyscy byle tego zdania co ona...