Ja miałam kota potrąconego przez samochód.
Nie miał żadnych złamań ale czołgał się używając przednich łapek, nie miał czucia w tylnych łapkach.
Wet zasugerował uśpienie. Kot załatwiał się pod siebie. Wydawał się dzikusem nad dzikusami.
Na początku można było podejść do niego i cokolwiek przy nim zrobić w grubych skórzanych rękawicach.
Dziś już wiem, że spowodowane to było pewnie szokiem i bólem i tym, że nas nie znał.
Wypadek miał miejsce 22 grudnia i kot był w lecznicy do 24 grudnia. Przez ten czas dostawał leki i z lekami zabraliśmy go do domu.
Umieściliśmy kota w klatce żeby mu ograniczyć ruch. wieczorem 24 grudnia kotek już siedział na tylnych łapkach. Przez jakiś czas trzymaliśmy go w klatce gdzie miał wstawioną kuwetę , jedzenie i wodę.
Wyjmowany był tylko żeby zrobić zastrzyki. Zaczął poruszać się w klatce.
Po skończeniu leków wypuszczony został na mieszkanie.
Okazało się że jest bardzo spokojnym kotem. Znalazł nowy dom , jest zdrowy i szczęśliwy.
Uważam, że zawsze warto jest spróbować dać szansę takiemu biedakowi.
Naszemu Miśkowi udało się szybko dojść do zdrowia.
Powodzenia trzymam kciuki za kotka
