Tymczasy u horacy7. POTRZEBNY DAWCA !! Olsztyn/Szczytno

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 09, 2012 18:07 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Trzymamy :ok: :ok: :ok: z całych sił.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro maja 09, 2012 18:48 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Rozmawiałam przed chwilą z Basią.
Rokowania koteczków nadal ryzykowne.
Jeśli przeżyją jutro ponownie jadą do Olsztyna.

Dostały kroplówkę, hydrokortyzon... nie wie co jeszcze :oops:
Basia dopiero wyjeżdża z Olsztyna.
Kciuków nie puszczać.

Wydarzyła się kolejna rzecz...
Zadzwonił syn. Do Basi domu przyszły dzieci z maluteńkim kociątkiem, jeszcze z pępowiną. No i cóż. Basia poprosiła dzieci, żeby poczekały przed drzwiami (w domu wszak wszystkie możliwe wirusy, dla koteczka śmierć). Zadzwoniła do Joanny... a Joanna bez wahania przyszła i wzięła koteczka do siebie....

W ten sposób Joanna ma teraz w domu jakąś kosmiczną ilość maluchów i mamuśkę z łapką do operacji.
Musimy się zastanowić jak w ty wszystkim pomóc.

Na razie maluszki nieszczepione nie mogą trafić do "zadżumionego" DT... u Basi.

Nadaję jak zwykle chaotycznie i emotywnie :oops:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

meksykanka

 
Posty: 6532
Od: Wto mar 08, 2011 1:13
Lokalizacja: Prawie Wa-wa

Post » Śro maja 09, 2012 18:57 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Mamusia odrzuciła malucha cały czas próbuje podstawiać ale warczy, położyłam go na termoforze, nie wiem co robić może ktoś ma karmiąca kotkę.
joanna3113
 

Post » Śro maja 09, 2012 19:02 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Cholera...
Niech to szlag :!:

Co robić? :oops:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

meksykanka

 
Posty: 6532
Od: Wto mar 08, 2011 1:13
Lokalizacja: Prawie Wa-wa

Post » Śro maja 09, 2012 19:07 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Słyszałam, że czasem się udaje jak się kociaka pomaże masłem albo czymś co kotka lubi - wtedy ona wylizuje go z łakomstwa a potem jest większa szansa na zaakceptowanie. Ale nie wiem, czy to prawda. Miałam kociątko na odkarmianiu przez 2 tygodnie - gdy ja byłam w pracy karmiła zaprzyjaźniona wetka, na wieczór i noc było u mnie. Na szczęście znalazła się kicia karmiąca, która je zaakceptowała, bo było ciężko.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro maja 09, 2012 21:00 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Wróciliśmy z godzinę temu ,podjechałam jeszcze do Joanny zawieść jej trochę mleka,swoim kotom dałam mleczko i podałam leki ,zakropliłam oczy teraz usiadłam piszę i coś w między czasie podjadam bo nawet na to czasu nie było.Zapowiadał się fajny dzień, maluchy były ze mną w pracy jadły ,bawiły się,ja w lepszym nastroju trochę odetchnęłam lecz po powrocie do domu przy wyjmowaniu kociat zauważyłam ,ze Kleks jakoś dziwnie przekrzywia głowę.Po chwili zaczął niezbornie się poruszać ,kładł się jak żaba,robił się sztywny .Wprost zdrętwiałam ,zaczęłam oglądać inne koty ,Babel też jakiś inny lejący się przez dłoń,szczękościsk.Zaczęłam, myśleć przecież nic zjeść nie mogły były cały czas na moich oczach i nic takiego w pracy nie mam ,po chwili przypomniało mi się ,ze wczoraj były odrobaczone.Telefon do wetki bo nie wiedziałam co robić była na wykładach lecz oddzwoniła by przyjeżdżać.Wpadła na chwilę do lecznicy założyła venflony i wydała dyspozycję co podać.Chłopcy dostali corhydron p/wstrząsowo,kroplówkę dożylnie by wypłukiwać toksyny i furosemid moczopędnie.Czekamy co będzie ,ew.jutro znów płukanie.Jakiego trzeba mieć pecha by jednym kotom przytrafiło się tyle chorób ,powikłań itp.Podczas podawania kroplówki dzwoni syn ,że jakieś dzieci przyniosły małego kociaka bym sie nim zaopiekowała.Jedyne co wiedziałam to to ,że do mojego domu nie może wejśc nawet na moment ,jedyny ratunek Joanna ,telefon i ona biegnie po kociaka.Kot okazał się maleństwem ,był drugi zabrał go jakiś chłopiec i nie wiemy co z nim.Chciałam bardzo podziękować Joannie ,że się zgodziła wziąć maluszka cięzka praca prze nią jak kotka go nie przyjmie.Musimy też jakoś pomóc jej finansowo ma pod opieką kotkę z połamaną łapka i sporo maluszków nawet nie wiem ile teraz.Asiu dziękuję. :1luvu:
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

Post » Śro maja 09, 2012 21:05 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Basiu nie ma problemu. Nie wiem czy karmienie w nocy co trzy godziny a w dzień co dwie wystarczy. Teraz martwię sie o Filipa nie może chodzić na tylną nogę.
joanna3113
 

Post » Śro maja 09, 2012 21:13 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Asiu, będziesz próbowała jeszcze podłożyć kotce malucha?
Obrazek

alab108

 
Posty: 12890
Od: Wto lis 09, 2010 22:35
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Śro maja 09, 2012 21:14 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

joanna3113 pisze:Basiu nie ma problemu. Nie wiem czy karmienie w nocy co trzy godziny a w dzień co dwie wystarczy. Teraz martwię sie o Filipa nie może chodzić na tylną nogę.

Jak nie zwariujemy z powodu tych wszystkich dolegliwości kotów to będzie dobrze.
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

Post » Śro maja 09, 2012 21:27 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

alab108 pisze:Asiu, będziesz próbowała jeszcze podłożyć kotce malucha?

Będę próbowała dlatego transporter z małym stoi w pokoju, ale na razie nie ma mowy mamusia na jego widok warczy, poza tym w poniedziałek ma operację w Olsztynie, bedzie problem jak na jeden dzień oddzielić ją od maluszków.
joanna3113
 

Post » Śro maja 09, 2012 21:28 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Ojej następny problem :cry:
Obrazek

alab108

 
Posty: 12890
Od: Wto lis 09, 2010 22:35
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Śro maja 09, 2012 23:33 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

czytam i czytam i zaciskam łapska z całych sił, żeby cokolwiek sie poprawiło :ok: :ok:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Czw maja 10, 2012 5:16 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Jak po nocce kociaki i maluch? :ok: :ok: za zdrowienie i :ok: :ok: żeby kicia przyjęła maleńtasa.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw maja 10, 2012 5:54 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

Maleństwo przeżyło noc, siusiu bez problemu ale kupy nie robił, brzuszek mam miekki.
joanna3113
 

Post » Czw maja 10, 2012 7:51 Re: Tymczasy u horacy7. Trwamy nadal.

My tez jesteśmy wszyscy po ciężkiej nocy ,maluchy żyją i jest nieco lepiej .Objawy neurologiczne zmniejszają się ,Kleksik już sie nie przewraca chociaż chodzi jakby był przygarbiony.Bąbel zdecydowanie lepiej.Kciuki cały czas potrzebne.Asiu pewnie będę jechac do Olsztyna ale to dla Filipka moze być niebezpieczne.Najwyzej pogadam z wetką?
Dobrze ,że maluszek jakoś trwa.
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 310 gości