Okulista potwierdził, że kotka nie widzi. Być może jakis ruch, ostre światło , ale to na podstawie moich relacji, a nie badań. Dno oka i nerw wzrokowy w idealnym stanie, potwierdził, że problem jest neurologiczny, a nie okulistyczny.
Potwierdził również, że kosztowne badanie we Wrocławiu da nam wiedzę, ale nie wpłynie na leczenie, może ewentualnie rzucić światło na rokowania. Więc raczej się nie zdecyduję. Zaprzyjaźniona osoba będzie jutro po raz kolejny "męczyć" neurologa z Wrocławia. Bo przy pierwszym podejściu nie chciał stawiac żadnej diagnozy na odległość.
Jezeli powie, że badanie zwiększy szanse na powrót do zdrowia, to rozważę rzecz ponownie.
Według tego dzisiejszego weta są szanse, że ślepota też się cofnie. Leki ( te które chciałam od początku podawać, tylko żaden wet nie mogł mi podać dawkowania) mam podawać przez miesiąc.Jeżeli nie będzie żadnej poprawy, mogę dać sobie spokój

Na razie mam jednak przyziemna prośbę-o wsparcie bazarkowe. Sama wystawię bazarki ( dziś, jak nie padne na nos, a jak padne , to jutro). Jakby ktos zechciał wesprzec kotkę bazarkami, to będę bardzo wdzięczna. W moim budżecie nie było miejsca na jakiekolwiek niespodzianki, Ta "niespodzianka" generuje może nie szokująco wysokie, ale jednak stałe koszty. Na razie wszystko jest na kredyt
