Bohun,dymny długowłosy.Transport St.Wola- Kraków potrzebny!

mial mnostwo szczescia w nieszczesciu, ze go zlapalyscie - inaczej juz by bylo po kocie.
a piekny bardzo, szybko znajdzie dom, moze nawet casting bedzie :ok:

i jakie ladne imie, pasujace do slicznoty :1luvu:

O boziu, on jest dymny! i w dodatku taki cuuudny :1luvu:

Powiedzcie mi dziewczyny czy on jest wykastrowany? Bo może skoro on aż tak się boi...może...bym mu dała DT?

Wygląda na kota, z ktorym się świetnie dogadam

Jest wykastrowany.Został też odrobaczony, ale advocatem. Czeka na drugie odrobaczenie i szczepienie.
Dzięki, Draugia za ofertę :1luvu:

Myślę, że troszkę jeszcze poczekamy, on się bardzo boi, byłby problem z transportem.Nie boi się innych kotów, tak myślę.Bezpiecznie czuje się u mnie na kolanach, ale kiedy są jakieś większe hałasy, chowa głowę pod moją pachę.
Tak, jotpeg, byłoby po nim.Do dziś skóra mi cierpnie, kiedy przypomnę sobie widok jego pupy :cry:

Niedługo byłaby jedna skorupa z kołtunami.Zapachu nie da się opisać.Przeżył, bo w tym miejscu koty dostają jeść, sądzę, że Bohun nie umie polować.Był jeszcze kociakiem , kiedy się pojawił pod hutą i przebywał głównie w towarzystwie kotki, Krystynki.

Bohun nadal bardzo przestraszony.Nosiłam go na rękach po lecznicy i było OK.Wetka zbliżyła rękę, żeby go pogłaskać i już się kulił.Chyba nadal się sam nie myje i nie jestem pewna, czy nie siusia czasem ze strachu.W kuwetce urobek jest, ale waśnie piorę posłanka :cry:

Bohun na rękach mruczy, barankuje, przytula się, podnosi główkę, żeby go czesać, niby wszystko dobrze, ale za chwilę znów strach.Teraz jest w klatce z Kubusiem, ocierał się o buraska, potem położył na jego posłanku. Kubusiowi chyba jest obojętny.Wetka zajrzy potem jeszcze do kotów, ma nadzieję, że towarzystwo Kubusia pomoże Bohunowi.Oby :ok:

Bohun w realu wygląda znacznie lepiej.Kubuś niestety nie.

Jaki on bidotek przerażony

Zastanówcie się, u mnie z kotami by się dogadał...już Sajgon na pewno by mu pomógł szybko się zaaklimatyzować

Do tego Feliway mam włączony i obróżkę (zaczęta ale chyba powinna jeszcze działać) feromonową - więc zawsze jakoś troszę byłoby mu łatwiej

Miałam podobne koty u nas w klinice... ostatni - Oluś, który miał być uśpiony z powodu agresji (urodziło się dziecko i przytulaśny kot był CAŁY CZAS zamknięty w łazience) - w klinice był dość wystraszony, nawet podrapał kilka osób, ale ja mogłam go głaskać, brać na ręce i tylko mruczał jak mały traktorek :roll:

Ale każdy hałas czy szczeknięcie psa znów sprawiało, że uciekał do swojego transporterka i się strasznie bał

Na szczęście znalazł wyrozumiały domek i czuje się w nim wyśmienicie :kotek:

Więc jakbyście cioteczki chciały - służę pomocą...

Wiesz Ewuś może warto spróbować z DT,on jest tak przerażony że aż przykro patrzeć

Draugia, dzięki bardzo :1luvu:

Poobserwujemy go jeszcze kilka dni. To nieduży kotek, waży coś ok 3 kg, a wetka nie mogła go uśpić do kastracji.Dostał końską dawkę, bała się, że go zabije, a ja leżałam na nim czekając aż zaśnie, bo skakał po ścianach.Tak zestresowanego kota jeszcze nie widziałam.On nie syczy, nie drapie, tylko załatwia się pod siebie.Mnie już ufa, chyba nawet trochę mnie lubi dlatego chodzę dwa razy dziennie do lecznicy i głównie nim się zajmuję.Bałabym się, że nie przeżyje transportu.Już jest postęp, szerzej otwiera oczka, rozgląda się, czego wcześniej nie robił.To miziak nad miziaki, uwielbiam go, ale muszę zrobić wszystko, aby chociaż troszkę pokonał ten strach.Wtedy oczywiście, chętnie skorzystamy z propozycji. Lecznica to nie dom, zdajemy sobie z tego sprawę.Raz jeszcze dziękuję :1luvu:

Umieszczenie Bohuna w klatce z Kubusiem było chyba dobrym pomysłem. Bohun jakby mniej się bał.Dzisiaj spotkałyśmy się z Kasią, rozmawiałyśmy i Bohun przyzwyczaił się już do naszych głosów, Kasia go głaskała, nie kulił się tak.Po lecznicy nie chce chodzić, spuszczony z kolan od razu wędruje do klatki.Kubuś może mniej zadowolony, bo Bohun zajął mu posłanko, ale tych nie brakuje, podłoga w klatce zasłana jak w haremie.Kasia przyniosła surowe mięsko, Bohuna karmiłam trochę na siłę, wkładałam mu kawałeczki do pyszczka, jadł, nie wypluwał.
Zdjęcia mam, ale zapewniam, że Bohun nie jest fotogeniczny, w rzeczywistości jest o wiele ładniejszy.

ewar pisze:Draugia, dzięki bardzo Poobserwujemy go jeszcze kilka dni. To nieduży kotek, waży coś ok 3 kg, a wetka nie mogła go uśpić do kastracji.Dostał końską dawkę, bała się, że go zabije, a ja leżałam na nim czekając aż zaśnie, bo skakał po ścianach.Tak zestresowanego kota jeszcze nie widziałam.On nie syczy, nie drapie, tylko załatwia się pod siebie.Mnie już ufa, chyba nawet trochę mnie lubi dlatego chodzę dwa razy dziennie do lecznicy i głównie nim się zajmuję.Bałabym się, że nie przeżyje transportu.Już jest postęp, szerzej otwiera oczka, rozgląda się, czego wcześniej nie robił.To miziak nad miziaki, uwielbiam go, ale muszę zrobić wszystko, aby chociaż troszkę pokonał ten strach.Wtedy oczywiście, chętnie skorzystamy z propozycji. Lecznica to nie dom, zdajemy sobie z tego sprawę.Raz jeszcze dziękuję

A z kotami to tak jest, że jedne aż za szybko usypiają, a innym zajmuje to w cholerę czasu

Ja myślę, że nic by mu nie było w podróży, by się pewnie trochę stresował, ale bez przesady - przeżyłby

A mnie martwi to że Bohun się pod siebie załatwia

,miałam przykre doświadczenie z Filipkiem-dlatego przemyśl DT :?:

Klatka może nie być dobrym miejscem dla niego

Klatka nie jest dobrym miejscem dla żadnego stworzenia, nawet mój królik w klatce tylko jadł i się załatwiał.Nic nie stoi na przeszkodzie, aby Bohun biegał po lecznicy, ale to on nie chce opuszczać klatki, daje mu ona poczucie bezpieczeństwa.Teraz jest lepiej, bo jest z Kubusiem i jest mu raźniej.Wczoraj posłanko było suche, dzisiaj nie wiem, sprawdzę za chwilę, za godzinę biegnę do lecznicy.

Bohun jednak nie będzie siedział z Kubusiem w klatce.Wszystko zasikane, prawdopodobnie Bohun siedział w kuwecie i nie dopuszczał Kubusia do niej.A Kubuś jest bardzo chory :cry:

, musi mieć komfort.
Bohun wygląda już lepiej.Przy mnie zjadł trochę jedzonka z puszki, oczywiście w trakcie głaskania.Nosiłam go dzisiaj na rękach po lecznicy, Ola ( córeczka wetki )go głaskała i pytała tylko, dlaczego jest taki rozczochrany :lol:

No, jest, na razie nic na to nie poradzę.Powolutku Bohun przestaje się tak bardzo bać, rozgląda się, oczka już szerzej otwarte.Posłanko ma nowe, czyste, sprawdzę, czy nie zasiusia.

Wczorajsze zdjęcia

Nie da się moim aparatem zrobić lepszych zdjęć, zwłaszcza czarnemu kotu :oops:

Siedziałam z Bohunem w poczekalni i rozmawiałam z Panią, która musiała chwilę poczekać, aż wetka będzie wolna.Trochę to trwało, w końcu Pani wyciągnęła rękę i zaczęła głaskać Bohuna.Nie przestraszył się, nie próbował schować pod pachę, co jest jakimś postępem.Moje koty się pewno wyprowadzą, bo jak nie jestem w lecznicy to piszę na forum, dla nich czasu nie mam, ale naprawdę tak muszę.Bohun potrzebuje jak najwięcej kontaktu z człowiekiem.

Bohun,dymny długowłosy.Transport St.Wola- Kraków potrzebny!

Kto przegląda forum