mpacz78 pisze:aya13 dzięki za info, pani Gabrysia była dziś tam na miejscu, jej entuzjazm trochę opadł.
Myślę, że pani Ewa robi bardzo wiele dobrego dla kotów, chwałą jej za to.
Swoją drogą brawo za wyciągnięcie jakichś pieniędzy od miasta, bierzmy przykład!
Ale nie będziemy przenosić kotów wolnożyjących ze Stogów (przynajmniej ja nie będę brała w tym udziału), to jest bez sensu, pani Ewa wyraziła chęć przyjęcia kotów ze Stogów i karmienia ich, ale ja obwiam się, że koty po przeniesieniu się tam nie odnajdą, że rozpierzchną się po okolicy, nie wiadomo jaki będzie ich los, mimo wszystko uważam, że powinny zostać tam gdzie są, w tym roku nie było wcale zadnych zdarzeń znęcania się nad kotmi tam, tylko wlaściciel posesji, na której bytują koty wyciął jakieś drzewa, w zeszłym roku faktycznie ktoś celowo zabił kotkę tam...
Ale jednak koty znją tam okolicę, muszą sobie radzić, ja pomogę pani Gabrysi w sterylizacjach.
Morena pzrecież tez ma swoje problemy z kotami, nie sądzę aby celowe było zwożenie tam kolejnych.
Tez tak myśle, być może Pani Ewa miała takie cele ujete w projekcie, że dała by rade je wykarmić. Sama prowadzi sklep zoologiczny na osiedlu. Nie wiem ile tych kotów ze Stogów jest ale tez mysle, ze przenoszenie nie ma sensu.
Koty szybko by sie rozeszły bo wiele jest tam budek pod balkonami i karmicieli- jednak niewielu samodzielnie sterylizuje koty. Podpowiem tylko, ze jesli byście miały duzy problem ze sterylkami to warto sie do Pani Ewy zwrócic- ma zarezerwowane sporo miejsc u dr słowikowskiego i moze w krytycznej sytuacji odstąpi kilka;-)))) Mi pomogła kilka razy.
Odnosnie projektów to rzeczywiscie świetny pomysł. Ja sama pisze tam projekty ale na cele zwiazane z młodzieżą, dziecmi bo tym sie zajmuje. Wnioski sa dośc proste, kosztorys tez ale zawsze trzeba ując 1% wkładu własnego w rozliczeniu. Trzeba jednak prowadzic dokumentacje, faktury oczywiscie przelewowe bo pieniazki nie są fizycznie dostępne tylko przelane na konto fundacji. No i akurat nie naleze do fundacji czy stowarzyszenia działającego na rzecz zwierząt. Kilka razy byłam zapraszana na spotkania stowarzyszenia pani Ewy ale poki ciagle trwa sprawa z lisiarnią czasu by mi nie starczyło. Teraz teren bytowania kotów z lisiarni znów jest zagrożony gdyz wytyczono tam szlaki piesze dla ludzi chcacych dojśc do pętli tramwajowej która ruszy w maju. Wiekszosc bud została przeniesiona na teren lisiarni zabudowanej, za zgodą lisiarza. Trwaja negocjacje odnosnie odkupienia przez spółdzielnie części terenu a wtedy budy będą zlikwidowane a koty ....??? ...ale to inna historia
Pozdrawiam