W zeszłym tygodniu trafił do nas Punio, kocurek po zmarłej opiekunce, o którym wspomniałem w poprzednim poście. Jest czarnym, długowłosym, bardzo wystraszonym ale raczej nie dzikim kocurem. Niestety jest trochę zaniedbany, prawdopodobnie nie był typowym domatorem, tylko kotem "dochodzącym". Na lewym barku miał spory strup i coś w kształcie ropnia/wrzoda. Pani doktor usunęła sporo martwej tkanki, prawdopodobnie było to ugryzienie. Ma też lekko zaropiałe oczy. Punio na szczęście dobrze zniósł operację połączoną z kastracją. Na szczęście ma ujemne testy fiv/felv, choć biorąc pod uwagę, że ugryzienie mogło nastąpić niedawno, pewnie trzeba będzie powtórzyć testy za jakiś czas.
Wieści o Marcinku:
Marcinek rozkręca się coraz bardziej

W piątek zaczął nas delikatnie łapać zębami, w sobotę zaczął mruczeć przy głaskaniu... Trochę czasu trzeba poświęcić, ale już nie udaje, że go nie ma. Choć przy nas wciąż siedzi w budce, to gdy wyjdziemy z kociarni on również wychodzi z budki. W sobotę stał przy drzwiach i obserwował przez siatkę, co robi Monika. Gdy wstawiliśmy do budki miskę z przysmakami, to od razu zabrał się za jedzenie - przy nas. Potem wyszedł pierwszy raz na wybieg, przez otwarte okno (klapki chyba jeszcze nie rozpracował), zwiedził całość, na razie jeszcze na ugiętych łapkach.
Próbował też zapoznać się z Kropeczką, ale ona absolutnie nie ma na to ochoty - obsyczała Marcinka i zamachnęła się na niego łapą.
Trójłapek Farcik też się rozkręca. Zostawiamy mu czasem otwarte okno (okratowane) i Farcik kombinuje wówczas jak by się tu wydostać, nie jest zadowolony z pobytu w izolatce. Miauczy też głośno domagają się pewnie wypuszczenia. Ostatnio namiauczał na Monikę

Jest łakomczuchem, kiedy zostawimy mu jakiś przysmak w misce, to gdy tylko znikniemy z pola widzenia od razu zabiera się za jedzenie.
Nie możemy się juz doczekać remontu wybiegów kociarni. Wówczas całe towarzystwo zapewne zostanie przeniesione do dużej kociarni i będzie mogło korzystać ze słońca.