Rano Michaś miał zrobioną sekcję. Jej wynik to głównie: zmiany w wątrobie i duże zmiany w płucach
Dr zaznaczył, że u Wojtusia może być podobnie, choć zupełnie nic nie słychać -zresztą jak i u Michasia, więc wracamy do antybiotyku i bardzo uważnie małego obserwujemy, a przede wszystkim karmimy.
Krasnal Wojtuś ma taki apetyt, że co dwie, max.trzy godziny mamy "pyskówkę', że kot jest głodny, a my ruszamy się jak muchy w smole, a w ogóle to jedzonko powinno być przecież gotowe, gdy tylko kotecek otworzy po spaniu oczęta -jednym słowem obsługa nie jest na najwyższym poziomie

Rano przed pracą zważyłam malucha i przekroczył już 300g
Dzisiaj usłyszałam opinię, że jeśli przetrwamy wspólnie najbliższy tydzień, to potem powinno już być ok -z całych sił wierzymy, że małemu się uda
Reszta futerek zachowuje się typowo, czyli jest ok
Wojtuś tak mocno ciągnie i gryzie smoczek przy butelce z covem, że rano prawie odgryzł końcówkę.
Końcówkę urwałam, a smoczek przez zapomnienie zostawiłam w pudełku z saszetkami conva.
Bemuśka zakradła się tam i teraz smoczek bez zakończenia to jej ukochana zabawka; chodzi z nim po mieszkaniu i nie daje go sobie nikomu odebrać
Z kolei nasze "przepuklinki" czyli Lola i Lala okazały się wielkimi smakoszami Conva. W trakcie karmienia Wojtka musimy naprawdę bardzo uważać, bo np waciki, którymi ocieramy upaprany Convem pysio, mogą zostać szybko porwane przez którąś z dziewczynek. Odebranie takiej watki lub szmatki jest niebezpieczne dla odbierającego, bo dziewczyny zamieniają się wtedy w małe lwice broniące swoich młodych: słychać tylko warkot, a szczęki są zaciśnięte tak, że nie sposób z nich wyjąć czegoś co pachnie i choć troszkę smakuje Convem
A tak w ogóle, to bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, maile i sms
