Witam,
chciałabym opowiedzieć historię mojej kici.Może ktoś miał podobną sytuację i będzie mógł mi pomóc. W styczniu 2011 roku przeprowadziłam się do nowego mieszkania. W marcu 2011 na moich oknach pojawił się kicia. Po wpuszczeniu jej do środka zauważyłam że zna każdy kąt tego mieszkania. Jak się później okazało, jej poprzednim właścicielem była kobieta która mieszkała tam przede mną. Przy wyprowadzce po prostu ją wyrzuciła w zimie na dwór.Nie wiem ile ma lat. Ja kicia do mnie przyszła nie miała prawie całego ogonka. Zostały jej ok 4 cm a na końcu ciekła jej ropa. Zawieźliśmy ją do weterynarza i zaszyto końcówkę więc teraz jeśli o to chodzi to jest już ok. Następnie okazało się że ma guza na sutku oraz coś jej się działo z uszkiem bo było całe łyse, coś jej ciekło i strasznie śmierdziało ( w między czasie była dwa razy kotna ). Uszko było leczone rozmaitymi maściami i pomagało ale tylko na około tydzień. Potem wszystko wracało. Po okoceniu się została wysterylizowana, usunięto jej guza i postawiono diagnozę, że w uszku ma polipa. Weterynarz go usuną. Miałam nadzieję , że już będzie wszystko ok ale niestety po niecałym miesiącu wszystko wróciło. Doszło do tego stopnia że nie byliśmy w stanie siedzieć z kicią w jednym pomieszczeniu ponieważ tak niesamowicie z uszka śmierdziało. Cały czas je drapała więc wszystko było we krwi. Długo nie myśląc pojechaliśmy do weterynarza, zrobiliśmy badania histopatologiczne i okazało się że jest to gruczolakorak z gruczołów woszczynowo-łojowych słabo niezróznicowany o cechach złośliwości. Został on wycięty no i znów miałam nadzieję, ze wszystko będzie dobrze po czym pojawił się problem z gojeniem w jednym miejscu.( Nie wiem ile kicia ma lat ponieważ jeden powiedział po uzębieniu że ok 3 latka a drugi że u tak młodych kotów nie robią się gruczolakoraki). zmiana weterynarzy wynika tylko i wyłącznie ze zmiany mojego miejsca zamieszkania jest to ok 40 km. Na początku objawiało się wyciekiem wydzieliny następnie lekko krwawiło bo kicia ciągle to drapała ale w ten piątek dostała takiego krwotoku z uszka że nie nadążaliśmy z wycieraniem krwi. Po około 3 min ustało. Pojechaliśmy do weterynarza ale innego ponieważ był najbliżej mojego obecnego miejsca zamieszkania ( nie wiedzieliśmy co mamy robić i bardzo się wystraszyliśmy ) i stwierdzono że jest to przerzut.( ponadto ma powiększonego węzła chłonnego z tej strony gdzie miała guza). weterynarz u którego była stwierdził że ten węzeł zahacza o tchawicę i kotek ma problemy z oddychanie, ale nic takiego nie zauważyłam.( wiem że nie powinno się zmieniać weterynarza który kotka leczy tym bardziej w takim przypadku ale tak jak napisałam był najbliżej mnie a ja już nie wiedział co mam robić. W tym samy dniu pojechałam do weterynarza który ją leczył i robił operację i powiedziałam co się stało i co mi powiedziano. Nie brałam ze sobą kici bo jest to około 40 km w jedną stronę i nie chciałam jej już męczyć. ( źle znosi podróże ). Weterynarz powiedział że jego zdaniem nie jest przerzut i taką mam nadzieję tylko kwestia nie gojącej się rany po zaszyciu( w tym miejscu maiła szew i cały czas coś z stamtąd ciekło). Niestety znów wróciła opcja noszenia kołnierza ( każde jego ściągnięcie kończy się krwotokiem ). Opcja uśpienia jej jest dla mnie czymś nierealnym i jedną wielką pomyłką ponieważ kicia jest niesamowicie żwawa, bawi się, normalnie je, pije i załatwia się. Jest niesamowicie wdzięcznym i kochanym kotkiem ( jak ją wpuściłam do mieszkania to jedną łapką oparła się o moje kolano a drugą pogłaskał mnie po policzku chyba w podziękowaniu za to że ją wpuściliśmy, nie rozumiem jak można wyrzucić zwierzątko które się wychowuje). Nie wyobrażam sobie żeby miało jej zabraknąć. W chwili obecnej kazano mi podawać rutinoscorbin, calcium oraz smarować maścią solcoseryl ( weterynaka u której była odrazu po krwotoku kazała mi to przypalać jakąś substancją ale nie znam nazwy). Jeżeli ktoś miał podobną sytuację bardzo proszę o informację ponieważ jest mi jej niesamowicie szkoda i nie wiem jak mogę jej pomóc ( i to chyba najbardziej mnie dobija). Z góry bardzo dziękuję.