Gruczolakorak u kotka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 30, 2012 21:26 Gruczolakorak u kotka

Witam,
chciałabym opowiedzieć historię mojej kici.Może ktoś miał podobną sytuację i będzie mógł mi pomóc. W styczniu 2011 roku przeprowadziłam się do nowego mieszkania. W marcu 2011 na moich oknach pojawił się kicia. Po wpuszczeniu jej do środka zauważyłam że zna każdy kąt tego mieszkania. Jak się później okazało, jej poprzednim właścicielem była kobieta która mieszkała tam przede mną. Przy wyprowadzce po prostu ją wyrzuciła w zimie na dwór.Nie wiem ile ma lat. Ja kicia do mnie przyszła nie miała prawie całego ogonka. Zostały jej ok 4 cm a na końcu ciekła jej ropa. Zawieźliśmy ją do weterynarza i zaszyto końcówkę więc teraz jeśli o to chodzi to jest już ok. Następnie okazało się że ma guza na sutku oraz coś jej się działo z uszkiem bo było całe łyse, coś jej ciekło i strasznie śmierdziało ( w między czasie była dwa razy kotna ). Uszko było leczone rozmaitymi maściami i pomagało ale tylko na około tydzień. Potem wszystko wracało. Po okoceniu się została wysterylizowana, usunięto jej guza i postawiono diagnozę, że w uszku ma polipa. Weterynarz go usuną. Miałam nadzieję , że już będzie wszystko ok ale niestety po niecałym miesiącu wszystko wróciło. Doszło do tego stopnia że nie byliśmy w stanie siedzieć z kicią w jednym pomieszczeniu ponieważ tak niesamowicie z uszka śmierdziało. Cały czas je drapała więc wszystko było we krwi. Długo nie myśląc pojechaliśmy do weterynarza, zrobiliśmy badania histopatologiczne i okazało się że jest to gruczolakorak z gruczołów woszczynowo-łojowych słabo niezróznicowany o cechach złośliwości. Został on wycięty no i znów miałam nadzieję, ze wszystko będzie dobrze po czym pojawił się problem z gojeniem w jednym miejscu.( Nie wiem ile kicia ma lat ponieważ jeden powiedział po uzębieniu że ok 3 latka a drugi że u tak młodych kotów nie robią się gruczolakoraki). zmiana weterynarzy wynika tylko i wyłącznie ze zmiany mojego miejsca zamieszkania jest to ok 40 km. Na początku objawiało się wyciekiem wydzieliny następnie lekko krwawiło bo kicia ciągle to drapała ale w ten piątek dostała takiego krwotoku z uszka że nie nadążaliśmy z wycieraniem krwi. Po około 3 min ustało. Pojechaliśmy do weterynarza ale innego ponieważ był najbliżej mojego obecnego miejsca zamieszkania ( nie wiedzieliśmy co mamy robić i bardzo się wystraszyliśmy ) i stwierdzono że jest to przerzut.( ponadto ma powiększonego węzła chłonnego z tej strony gdzie miała guza). weterynarz u którego była stwierdził że ten węzeł zahacza o tchawicę i kotek ma problemy z oddychanie, ale nic takiego nie zauważyłam.( wiem że nie powinno się zmieniać weterynarza który kotka leczy tym bardziej w takim przypadku ale tak jak napisałam był najbliżej mnie a ja już nie wiedział co mam robić. W tym samy dniu pojechałam do weterynarza który ją leczył i robił operację i powiedziałam co się stało i co mi powiedziano. Nie brałam ze sobą kici bo jest to około 40 km w jedną stronę i nie chciałam jej już męczyć. ( źle znosi podróże ). Weterynarz powiedział że jego zdaniem nie jest przerzut i taką mam nadzieję tylko kwestia nie gojącej się rany po zaszyciu( w tym miejscu maiła szew i cały czas coś z stamtąd ciekło). Niestety znów wróciła opcja noszenia kołnierza ( każde jego ściągnięcie kończy się krwotokiem ). Opcja uśpienia jej jest dla mnie czymś nierealnym i jedną wielką pomyłką ponieważ kicia jest niesamowicie żwawa, bawi się, normalnie je, pije i załatwia się. Jest niesamowicie wdzięcznym i kochanym kotkiem ( jak ją wpuściłam do mieszkania to jedną łapką oparła się o moje kolano a drugą pogłaskał mnie po policzku chyba w podziękowaniu za to że ją wpuściliśmy, nie rozumiem jak można wyrzucić zwierzątko które się wychowuje). Nie wyobrażam sobie żeby miało jej zabraknąć. W chwili obecnej kazano mi podawać rutinoscorbin, calcium oraz smarować maścią solcoseryl ( weterynaka u której była odrazu po krwotoku kazała mi to przypalać jakąś substancją ale nie znam nazwy). Jeżeli ktoś miał podobną sytuację bardzo proszę o informację ponieważ jest mi jej niesamowicie szkoda i nie wiem jak mogę jej pomóc ( i to chyba najbardziej mnie dobija). Z góry bardzo dziękuję.

malutka_ewela

 
Posty: 3
Od: Pon kwi 30, 2012 19:43

Post » Wto maja 01, 2012 21:13 Re: Gruczolakorak u kotka

Witaj
Wspaniale, że przygarnęłaś wyrzuconą kicię i opiekujesz się nią :1luvu:
Jeśli dobrze zrozumiałam to aktualnie jest problem z gojeniem ranki po usunięciu guza w uszku? A czy guz z sutka był usunięty sam czy razem z innymi sutkami z listwy mlecznej?
Moja kicia po usunięciu listwy, też miała niegojącą się ranę przez prawie miesiąc ale okazało się, że było to spowodowane alergią na nici. Jednak rak zabrał mi ją niedługo po operacji.
Piszesz, że kicia jest żwawa i zadowolona z życia. Czy wet zasugerował zdjęcie RTG czy tylko osłuchowo stwierdził, że kotka ma problemy z oddychaniem. Może warto byłoby zrobić prześwietlenie, żeby wykluczyć ewentualne przerzuty do płuc. Póki co nie zadręczaj się myślą o usypianiu. Jeszcze piłka w grze i trzeba walczyć.
Na gojenie ran polecam Balsam Szostakowskiego (Avilin) dostępny w aptece oraz puder gojący Dermatol. Tani i bardzo wydajny a świetnie wysusza nawet sączące się rany. Solcoseryl stosowałam ale Avilin jest lepszy.
Napisz co u kici.
Pozdrawiam

Misiowa

 
Posty: 168
Od: Wto maja 25, 2010 17:27

Post » Wto maja 01, 2012 22:02 Re: Gruczolakorak u kotka

Problemem jest ucho czy rak sutka?

Usuwanie polipów z ucha to trudna sprawa, na ogół powinno się usunąć cały kanał słuchowy, inaczej są nawroty. Jeżeli rana się nie goi, kotka powinna chyba dostać antybiotyk... Nie wiem skąd jesteś, może poszukaj polecanych wetów w swojej okolicy viewforum.php?f=22

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro maja 02, 2012 8:11 Re: Gruczolakorak u kotka

Witaj!
Po pierwsze ukłon za to, że ją przygarnęłaś. Po drugie niedawno był tu cały wątek o kocie viewtopic.php?f=1&t=133956&start=510, który prawdopodobnie ma raka. Potem okazało się, że to coś innego, ale na początku był leczony nowotworowo. Dobre rezultaty dawał u niego jad. chyba z tarantuli. Najlepiej skontaktuj się z dziewczynami z tego wątku, maja spore doświadczenie. :ok: za kicię i Ciebie. :1luvu:

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Czw maja 03, 2012 20:43 Re: Gruczolakorak u kotka

Witam,
dziękuję wszystkim za odzew. No więc guz na sutku został usunięty sam. Na początku jak tylko się okociła to cala listwa jej wisiała i była opcja jej wycięcia po zakończeniu karmienia ale dostawała zastrzyki z jadu tarantuli i jej przeszło. W związku z tym usunięty został sam guz sutka. Ten wet u którego raz byłam po krwotoku proponował mi zdjęcie żeby stwierdzić czy nie ma przerzutów do płuc ale tylko w momencie kiedy zdecydowałabym się na kolejną operację . Później stwierdził że ich zdaniem jest to przerzut i że kolejna operacja nie miałaby sensu ponieważ była by tylko męczeniem zwierzątka.Ale najprawdopodobniej zdecyduję się na to zdjęcie po zakończeniu podawania obecnych leków jeżeli nie będzie poprawy. Jestem z okolic Jeleniej Góry. Do wielu weterynarzy chodziłam z kotkami mojej mamy ( niestety jedna z nich odeszła kilka miesięcy temu na niewydolność nerek) i szczerze żaden moim zdaniem nie był rewelacyjny. Mam zaufanie do obecnego weta i już przy nim raczej pozostanę dlatego że zna całą historię kici i oprócz tego co teraz jest to wszystko było ok ( no chyba że dalej nie będzie efektów leczenia to nie wiem co wtedy zrobię). W odpowiedzi dla Jana problem jest z uszkiem. Przy pierwszym wycięciu stwierdzono polipa, lecz po jego odnowieniu się zrobiłam badanie histopatologiczne i okazał się to gruczolakorak. znów go usunięto i teraz w miejscu gdzie był jeden szew ranka się nie goi. Nie wiem czy jest to efekt noszenia kołnierza ( choć nie sądzę bo kicia i tak łapka w niego uderza ) czy maści które stosuje ale nie ma krwotoków. Trochę krew leci po takim uderzeniu ale to nie to co było wcześniej. mam nadzieje że to pomoże. Dopiero udało mi się usiąść na internecie więc poczytam o kotku do którego wątku odnośnik otrzymałam i skontaktuje się z właścicielem. jeszcze raz dziękuję za odpowiedzi i pomoc. Cieszę się że są na tym świecie ludzie którzy interesują się losem zwierzątek. :D Po zakończeniu tej kuracji jeśli dalej będzie się sączyć spróbuje maści Avilin. Dziękuję za podpowiedź.

malutka_ewela

 
Posty: 3
Od: Pon kwi 30, 2012 19:43

Post » Czw maja 03, 2012 21:49 Re: Gruczolakorak u kotka

Upewniam się - gruczolakorak w uchu?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 04, 2012 12:41 Re: Gruczolakorak u kotka

Tak, w uchu.

malutka_ewela

 
Posty: 3
Od: Pon kwi 30, 2012 19:43




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Claude-meave, Google [Bot], indestructibleperson i 152 gości