Kardamon i przyjaciele, Tymczasy...

Po odcieniu białej części futerka można było wnioskować, że był „wychodzący” lub „na wolności” już od dosyć dawna...

Wenflon płuczę solą fizjologiczną. Co to jest heparyna?
Ona ma bardzo cieniutkie, kruche żyłki. I bardzo dziwną, rzadką. Była taka jeszcze przed podawaniem kroplówek. Natychmiast robią jej się krwiaki.

**Adopcje: 12 >>**

Zapobiega skrzepnięciu sie krwi. Wpuszczaliśmy odrobinę do wenflonu po puszczeniu kroplówki.Wytrzymywał dłuzej. Chyba.
Wspólczuję. samemu robić kropelkowanie to męczarnia.

hanelka pisze:Po odcieniu białej części futerka można było wnioskować, że był „wychodzący” lub „na wolności” już od dosyć dawna...

Wenflon płuczę solą fizjologiczną. Co to jest heparyna?
Ona ma bardzo cieniutkie, kruche żyłki. I bardzo dziwną, rzadką. Była taka jeszcze przed podawaniem kroplówek. Natychmiast robią jej się krwiaki.

no tak, kolejny kot, który przegrał w grze w rosyjską ruletkę

Beata pisze:Aniu, podczytuje czasami (tutaj sie za bardzo nie da po 12-14 godzin w biurze mam dosc kompa...) i trzymam kciuki za gromadke pod Twoja opieka

Cieszę się. Już myślałam, że jeszcze tylko trzy osoby o nas pamiętają...

ASK@ pisze:Zapobiega skrzepnięciu sie krwi. Wpuszczaliśmy odrobinę do wenflonu po puszczeniu kroplówki.Wytrzymywał dłuzej. Chyba.
Wspólczuję. samemu robić kropelkowanie to męczarnia.

W piątek idziemy do weta, to dopytam. Morduję ją dwa razy dziennie kroplówkami, do tego garść leków i karmienie strzykawką. Jestem oprawcą... Na mój widok, Pelasia wyskakuje jak sprężyna ze swojego legowiska i pędzi zakopać się w kuwecie...

Jednak cieszy mnie to. Taki protest, choć bardzo przykry, świadczy o tym, że kici nie jest jeszcze wszystko jedno. I tego się trzymam.

Za Pelasię :ok:

Całe szczęście, że da się wbić dożylnie wenflon i mała nie bije się z Tobą

Owszem, bije się ze mną. Wenflon przestaje działać rasras i reszta idzie podskórnie. W przeraźliwie wychudzone ciałko...

Jeszcze dwa razy dziennie zastrzyki w to ciałko. Nawet nie ma jak za skórę złapać. Jest jak z cieniutkiego papieru.
Ale właśnie to bicie się ze mną trzyma mnie jeszcze jakoś w pionie. Walczy, znaczy jeszcze nie jest tak źle.

Ja też zaglądam i pamiętam i kciuki trzymam :ok:

. Posłanko wylicytowane :mrgreen:

. W przyszłym tygodniu powinno dotrzeć. Mam nadzieję, ze kociastym się spodoba :mrgreen:

Ja też cały czas zaglądam, czytam i trzymam kciuki, tylko mało piszę

ellza1 pisze:Ja też zaglądam i pamiętam i kciuki trzymam . Posłanko wylicytowane . W przyszłym tygodniu powinno dotrzeć. Mam nadzieję, ze kociastym się spodoba

Jestem tego pewna. Na pewno będą kolejki. Dziękujemy bardzo :1luvu:

Beasia pisze:Ja też cały czas zaglądam, czytam i trzymam kciuki, tylko mało piszę

A tu mały rudy poćwirz przytrafił się. Słodki, cudny, przytulaczek. Szuka domku tak fajnego, jak on sam...
Próbuje koty ustawiać, śmieszny, mały szczyl. Do zakochania.

Jutro, jak tylko badania krwi pozwolą, Pelasia będzie miała usuwany kieł. Kciuki i dobre myśli będą nam bardzo, bardzo potrzebne.
Na razie kroplówkujemy podskórnie. Żyłki w kocie skończyły się...

Na jedzenie nawet nie spojrzy. Po odrobinie, co trochę, karmię strzykawką, błogosławiąc majowy tydzień.
Chyba czuje się trochę mniej źle, bo pokazała wreszcie, jakie ma przepiękne oczy. Żeby się jeszcze tylko zechciały uśmiechnąć...