Znacie ten jakże mylny pogląd, że faceci odróżniają tylko trzy kolory?
W sensie - "zajebisty, chujowy i pedalski"
Otóż dziś się rozprawimy z tym szowinistycznym i krzywdzącym twierdzeniem! Ot co.
Pracownicy plus
kerownictwo zaprzyjaźnionego zakładu zamówiło sobie wypasione służbowe fartuchy. Większość w kolorze granatowym, co okazało się chybionym pomysłem, bowiem wyglądają jak starzy magazynierzy z czasów głębokiego Peerelu.
Kerownictwo, czyli ukochany kolega Meg, nie popełnił tego błędu i zamówił przyodziewek w kolorach zgoła odmiennych. Oczywistą jest rzeczą, że Meg natychmiast poleciała przyodziewek
kerownictwa oglądać na własne oczy.
Meg - O boru liściasty! No, piękna czerwień, nie powiem...
Ukochany kolega M - Prawda? To czerwień kardynalska.
M - A... acha... Ale ten drugi...? Eru, różowy? Na litość boską, dlaczego różowy i to taki wściekły??
UkM (oburzony) - To wcale nie jest różowy!
M (zaciekawiona szaleńczo) - A niby jaki??
UkM (z godnością) - FUKSJA!
I tu Wasza Megana została rozłożona na łopatki, grabki i szpadelki.
FUKSJA!!
Ja jednak słusznie kocham tego facecika.
