jak będziecie grzeczni to wam pokażę 2 psiaka - Rockiego, kupionego razem z domem na wsi

.
Pan weterynarz orzekł "Będą żyć"

. U Neko jest.... niewiadomoco

. Przy oczku pan zgłupiał - brak stanu zapalnego, czegokolwiek. jeśli dalej będzie łzawić to będziemy sprawdzać drożność kanalika w oczku - może po jakiejś starej chorobieć być troszkę za wąski. Za to zadek maleńkiej na wieść o weterynarzu uległ cudownemu wyleczeniu w drodze

. Weterynarz NIC nie znalazł, z latarką szukał... a ja znowu wyszłam na histeryczkę. Skoro to warunek, żeby Neko była zdrowa to nie ma sprawy

.
Kudłata zgodnie z przewidywaniami - najprawdopodobniej rozwaliła sobie pęcherz moczowy podczas ostatniego skoku przez drzewko [źle obliczyła wysokość i się dość mocno potłukła

]. Ponieważ krwi nie ma zbyt dużo [i nie zawsze ją widać w siuśkach] to są to pewnie drobne pęknięcia co najwyżej. Dostaliśmy leki osłonowe i pieseczek ma zdrowieć czy chce czy nie

.
Po za tym ludzie w autobusie chwalili mi oba potforki za grzeczność

. W taksówce też

. U weterynarza również

. Normalnie dumna jestem z moich dziewczynek

.
EDIT:
Neko właśnie po raz pierwszy zwiedziła balkon

. Wczesniej zabrana na balkon próbowała z niego natychmiast zwiać, dzisiaj w końcu odważyła się po nim pochodzić

... No, ponieważ mieszkam na parterze to musiała chodzić na smyczy - na moje oko księżniczka jakby zwiała to ani nie dała by rady wrócić [bo to świat biega za aryskotracją, nie odwrotnie] ani nie dałaby rady sama na wolności [z tegoż samego powodu]

. jak dobrze pójdzie to za jakiś czas zaczniemy chodzić na spacerki

EDIT po raz kolejny
Maleńka co raz chętniej się bawi

. A co najfajniejsze - młody opanował machanie wędką z piórkiem i mogę leżeć na kanapie i się tamu przyglądać
