Mały słabiej je ale je.Uwielbia mleko wiec dostaje je.W małych porcjach.Nie może dużo bo kupal luźneijszy jest wtedy i gazuje sie w jelitach.czasem wymiotuje. Paszteciki renala jeszcze mu jakoś wchodzą.Ulubiona saszetka wołowinki nie przeszła przez rozpaskudzone gardło.
Żuniek lubi jedzenie 'obce".Nie może stałych, w kawałkach pokarmów jeść. Strasznie mi go szkoda,że nie może innych rzeczy popróbować. Ostatnio zanim wyłożę kotom puszkę to zbieram galaretkę by Żuniowi dać. Ot, kolejne zadanie Kopciucha

Pisałam pewnie o tym. Teraz te wydrapane kawałki galarety włożyłam do mięsnego jedzenia i poooooszło.
Convy i rosołu nie znosi.Żuk jest jak bachorek w dzieciństwie pasiony "dobrym" co to znienawidził dania jako nastolatek.
Ranka jakby ładniejsza.Jeśli można tak o dziurze powiedzieć. Brzegi jaśniejsze, ziarninują się (czy jakoś tak robią

).By wcisnąć żel do głębnie,kawałek palca muszę włożyć

. O dziwo mały całkiem dobrze to znosi.Tak jak oczyszczanie wnętrza rany. Dlatego dla nas najważniejsze by środek w niej się jak najszybciej zagoił.Każdy dzień to kolejna szansa dla Żunia.
Najbardziej jednak drze japę jak mu gmeram przy klejnotach i ogonku. A naj, najbardziej umiera jak mu nożynki myję. Dziwnie mu ta bolesność się objawia.

fajnie,że nie tylko ja klepie nie na swoich
