No i mija długi wekend. Ja z racji swej pracy przepracowałam robocze dni wekendu.
W dni wolne natomiast łapałam koty, a właściwie kotki, niestety w większości nieudane łowy,
bo były to zatwardziałe uciekinierki klatkowe.
Najpiękniejszy był 01.05, bo i pogoda cudna, a i miałam takie szczęście, że wszystkie
karmicielki spotykałam, a nawet u jednej wypiłam herbatkę, bo zmarzło mi się trochę.
Gdy karmiłyśmy koty, turyści robili nam fotki, czyżby była to aż taka egzotyka ?
Miałam masę fotek, bo ja też robiłam, niestety nośnik mi padł.
A dziś wielki dzień, bo Daina jedzie do Krakowa do nowego domu u Mrr.
Już jest w Warszawie, skąd Grzanka zawiezie ją pociągiem do Krakowa.