Hehehehe...byliśmy u weterynarza.
280 zł w plecy.
Wyobraźcie sobie: Kotkins z trzema transporterkami.Dwa w wersji XL, jeden w wersji S.
W zębach jamnicza smycz.
Jamnik w samochodzie uciszony jak szczypirek na wiosnę: pewnie jedziemy wcelach rozrywakowych w miejsce cudne i wiosenne.Jamnik nie kontroluje trasy przejazdu, bo jak wchodzi do samochodu to się szybciutko kaładzie i zasypia.Więc jamnicze zaskoczenie było OGROMNE.
Jak to?!
Miało być do miejsca tajmniczych jamniczych rozkoszy...a tymczasem....
...drzwi się otwierają,a tu budynek weta!!!
To jamnik siup na przednie siedzenie.Więc Kotkins zamyka tylne drzwi i obiega samochód wkoło, otwiera drzwi przednie...a jamnik już z tyłu, po przeciwnej stronie-Kotkins rzuca się wokół samochodu, żeby być szybszym od jamnika.Ale nie da się być szybszym od jamnika.On już znowu z przodu.
Więc Kotkins wciska się z tyłu między siedzenia (jamnik zeskakuje z siedzenia na przedzie i ukrywa się w najdalszym kącie pod deską rozdzielczą), niczym wąż boa (długi...centkowany...kręty...)(Kotkins znaczy jako wąż boa...kto widział Kotkinsa ten wie-nie jest łatwo,oj nie!)...więc Kotkins wisi głową w dłó między siedzeniami i wydobywa jmnika spod deski rozdzielczej.
Wydobył.Zaczepił na smycz.Wypchnął z samochodu.
Przywiązał do krzesła rejestratorki (zaprzyjaźnionej)i pognał po trzy transportery z pozostałymi Kotkinsami.Reszta stada tajniaczy sie,poza Amelią.Bo jej wszelkie tajniactwo jest wstrętne.Amelia się DRZE!!!
Już pod domem, zapakowana w transporterek zaczyna arię pt:"
Ja znam jeich- zrobjom z kota pasztet" i nie sposób ją przekonać,że mama nie pozwoli skrzywdzić jej bezcennej dooopki.
-Ratuuunku...zabijom mje...!!!Wiezom mje a nje wjem dzie...!!!Bendom kote kszywdzili...!!!Ratunkuuu..!!!Dwa transpotrerki w ręce.
Trzeci w samochodzie.
Do poczekalni.
W międzyczasie Melon wyciągnął krzesło wraz z rajastratorką na środek tejże poczekalni, zaczepiając po drodze o inne krzesło i mały stolik.No, mamy wobec tego instalcję.
Jamnik- artysta.
Rejestratorka kona ze śmiechu, pies popiskuje na widok Kotkinsa-
wróciłaś, kochana! a ja już myślałem,że mnie w tej rejestracji porzuciłaś!.Ustawiamy krzesła i stolik z powrotem, Kotkins leci po trzeciego kota.
Przynosi.
W międzyczasie Mel z rejestratorką i krzesłem znajduje się znowu na środku poczekalni, ale jest postęp: nie zaczepili o krzesło i stolik.
Ustawimy, biorę Mela.
Do gabinetu wnosi nam transpotery pan doktor(wybiera te dwa, w których lokatorzy się nie DRĄ!), więc Kotkins wchodzi owinięty trzykrotnie smyczą, dzierżąc w ręce wyjący transporterek.
Każdy z moich kotów zachowuje się inaczej u weta.
Felix się tajniczy.Staje się Najbardziej Płaskiem Kotem Przypodłogowym Z Istniejących.Płaskie zwierzątko niemal zlewa się z blatem, prawie go nie widać.Biorąc pod uwagę,że waży około 7 kg to osiągniecie przez niego grubości około 1 cm jest trudne.Ale nie niemożliwe.Udowodnione.
Pan doktor ogląda płaskiego kota.Z kota wydobywa się coś w rodzaju "gluuuuubrrrrr..!!!".Czoło kota się marszczy.Wąs podnosi.Żąb mu widać.
Kot jest nie tylko płaski ale i GROŹNY.
Ale doktor zna słynną feliksińską odwagę.Wsadza bezceremonialnie termometr w dooopkę i podaje bohaterskiemu plaskaczowi zastrzyk...zrobione!
Amelia ma zasadę,że
żyfcem nas nje wezmnom.
Od momentu wyjęcia z transporteka syczy, gulgocze i parska.Jest mniej znana doktorowi ,więc zaklada on rękawice...i dobrze- panna kąsa rękę doktora jak tylko pojawi się w zasięgu jej trzech kłów.Na szczęście kąsanie przez kogoś ,kto ma tylko trzy kły i wazy nieco ponad trzy kilo nie jest szczególnie groźne.
Trzymający Amkę Kotkins to mama- do mamy kocia się tuli, ucieka na jej ramię.Mama ja ocali!Mamy nie gryzie:))
W przerwach swego kakofonicznego występu(
"uff...prufff...mfuuu...uff...pryyyh...mffuuu..." Mińczuś miauczy przeraźliwie.
Żeby zmierzyć temperaturę w zadku musimy owinąć pannę w kocyk i zawołać do pomocy rejestratorkę.Spacyfikowana Amka drze się rozpaczliwie, z kocyka walczy jakaś opazurzona łapka...
Zastrzyk podajemy w zwierzątko tak zapłakane,że aż się serce kraje!
Mińczuszek jeszcze w kładany do transporterka klapie i syczy niczym dorodny kajman w kierunku doktorskiej ręki.
Zamkniety kontunuuje swój głośny protest.
Fiona robi w transporterku wczepę czterokończynową.Ona woli tzw bierny opór.
Nie, nikt jej nie wyciągnie z transporterka.Ona akurat tam CHCE być i BĘDZIE!!!
Czy ja Wam mówiłam, Moje Drogie,że ja mam BADZO UPARTĄ FIONKĘ??
Transporter to tzw "torba", więc wczepić się można.Jest w co.Mam prawdziwy plasttikowy transporter, dzięki Neigh,ale jest duży...i zawsze wygodniej nosić trzy torby,niż plastikowy transporter...
Rozpinamy zamek, wypinamy po kolei pazurki z materiału.
Oczywiście Fio natychmiast zapina się kolejną łapka, tak,że odpinamy jakieś dwanaście łap.
Do czternastu, w porywach.
Wypięta Fio zachowuje godność.
Patrzy na nas z wyrzutem.
Ale pozwala zrobić wszystko,tak jak Felix.Tylko dwa razy postanawia samorzutnie wrócić do transporteka, łapiemy w ostatnim momencie.
Kiedy ją podnoszę wykonuje wczepę w moja bluzkę.Znowu wyczepiamy...
Zaszczepiona.
Do transportera...
W czasie szczepienia kotów Mel chodzi po gabinecie.
Oczywiście zawołany nawet nie mruga okiem- wlazł pod doktorskie biurko i
se siedzi.
Kotkins rzuca się na podłogę ,wpełza pod duże biurko i wypełza z jamnikiem.
Mel doktora lubi,doktor ma chrupki w keiszeni.
Kotkins z doktorem dźwigają odchudzonego jamnika na stół (13,5 kg!)
Tam Mel zaczyna się bać.Co raz to całuje nos Kotkinsa, próbuje wejść pod bluzkę...Oj, będą dawać
kujki w tłusty tyłeczek, będą czyścili zadek (te gruczoły okołoodbytnicze...), będa zaglądali w uszy i w dziób...Ale Meloś jest zrównoważony, dzielny i mądry- pozwala na wszystko.
Jeszcze dwia zastrzyki (przy drugim rozpaczliwe "
ujjj..ujjjj...ujjjj" i możemy wychodzić!
Dobry doktor zanosi mi dwa transporterki do samochodu.
Wsiadamy, Amelia miauczy , Felix ryczy.
Mel schował się pod deską rozdzielczą, trzeba go wydobyć bo zaplątal się smyczą w pedały...Ruszamy!!!
Wiecie co?
Wykończyli mnie!
Zebraliśmy mnóstwo pochwał: Amka za sierść i "śliczność", Felek za dobrą wagę i urodę(był za chudy, jest ok).
Meloś za piękne, błyszczące focze futerko i odchudzenie się.
Najwięcej komplementów uslyszała Fio- jest PRZECUDNA (pani z rejestracji), KLASYCZNA (pan doktor) i WSPANIAŁA (pani doktor przechodząca).
Kotkinsa nikt nie pochwalił...
Na bluzce została mi mała dziura po fioninych pazurach a kłaki mam wszędzie.Nawet w bieliźnie.
Jak mówiłam- portfel lżejszy o 280 zł.
Jak to mówili w ZSRR??
Należy spełnić swój obowiązek i nie czeakać na pochwały.
Dla mas.Dla roboty.Dla partii!!!
P.S.Pięć lat temu TEN Melon był szczeniakiem.Posiadał w swoim psim życiu cztery koty.Oraz sforę złożoną z kilku psów.
Trzy koty z czworki są ciągle z nami ,oby jak najdłużej.Normana nie ma...szkoda.
Wczoraj Małż zaczął się zastanawiać nad jeszcze jednym kotam.
Ma być czarny.
Jak znam życie...dobra, nie będę gdybała.
NIGDY nie chciałam mieć białej kotki perskiej...taaa...
