Wczoraj wcisnęłam Pannie Marple conva proszkowego.
Dwa "karmienia" - które były po prostu aktami przemocy, bo Panna Marple bardzo wyraźnie dawała znać , jak wielce sobie tego nie życzy.
Wszystko zwymiotowane.
Jutro rano - jak codziennie - jedziemy do Pani Dr.
Nie mam zielonego pojęcia co się z Panną Marple dzieje...
Odmawia jedzenia od sześciu dni...

Jedzie tylko na kroplówkach.