honda 11 u nas działa taka prawidłowość ,że im więcej "zające" mają wolności (są bezklatkowe)tym mniej psują ,a jak już psują to też to co wolno (to co niedozwolone jest pochowane..zazwyczaj)..do kuwety trafiają niemal w 100% ,ale od tego oczywiście są wyjątki..jak przywieźliśmy anorektyczki Pan I Władca musiał zaznaczyć bobkami terytorium pod drzwiami łazienki,żeby koty wiedziały kto tu rządzi
A koty...Maja - 2,35 kg, Malina - 2,15 kg. Świerzb w natarciu - znowu mordujemy Oridermylem.. Kaszlą obie koty ,ale Malinie gra w płucach prawie jak na początku.. Nie możemy też dojść do ładu z ich brzuszkami..amoksycyklina nie dała rady, teraz jest metronidazol (to już 4ty antybiotyk) , dieta weterynaryjna(dobrze ,że jeszcze nie otworzyłam 10tki RC sensible, bo może trzeba by sprzedać i kupić dietę wet..) , probiotyk , Immunodol.. i nic.. Nie wygląda to fajnie.. Jutro oprócz kotów zabieramy do doktorki kocią kupę do badania..i zobaczymy..
Poza tym obie koty nie sprawiają wrażenia jakichś bardzo osowiałych.. Niszczą zabawki , bawią się w robienie śladów mokrymi łapkami na czystej podłodze (w tym celu trzeba wejść pod prysznic i szybko wskoczyć do kuwety ,a następnie dziko skakać po podłodze i rozmazywać bentonit gdzie się da..) , regularnie też topią myszki i piłeczki w misce z wodą, zamordowały kilka rolek papieru toaletowego, wypatroszyły dwa dywaniki..i w ogóle wszystko byłoby świetnie ,gdyby nie te ich kupy i charczenie Maliny..