Werka1 pozdrowienie od całej czwórki.
Dziś dzień jak co dzień.
Jako iż Burasek zaniemogła, stare zaszłości po kocim katarze, to i trzeba było jechać do pani doktor. Do kompletu zaniemógł też rudy Iwanek. Dzięki uprzejmości mojej sąsiadki (chodziło o pożyczenie kontenerka) mogłem do pani doktor zabrać oba koty naraz. Burasek ze zdrówkiem już lepiej. Iwanek też nie jest w najgorszej formie. Czyli super.
Ale do rzeczy.
W poniedziałek przybłąkał się do firmy gdzie pracuję kot, a właściwie kotka. Mechanicy i operatorzy ciężkich ładowarek ulitowali się i podzielili się z nią śniadaniem. Kot w/g relacji kolegów był na granicy śmierci głodowej. Wczoraj każdy z domu przyniusł co mógł by kotkę ratować. Dziś zmogłem się i w wolnej chwili poszłem obejżeć kotkę. Zwierzę zabiedzone, ale super ufne w stosunku do ludzi. Jak mówił mi kolega kocha każdego kto da jeść. Zrobiłem kilka zdjęć. Kotka przekochana. Wlazła mi na kolana. Zero agresji czy też strachu. Telefnicznie ustaliłem z panią doktor, która leczy Buraska i Iwanka iż w piątek zawiozę znajdkę na oględziny.
Ale ustalić to jedno a zawieźć to drugie. Nie wiedziałem jak zareguje kotka na próbę wziąścia na ręce. O dziwo zero agresji czy też lęku. A więc brać się na ręce pozwoliła. A więc jeden kłopot mniej.
W czasie wizyty z moimi futrami pokazałem zdjęcia pani doktor. Ta ze zdumieniem stwierdziła iż to nie zwykła znajda ale rasowy Cornish rex. Rozmowa była krótka. Pani doktor kazała jak najszybciej odstawić futra do domu i jechać po kotkę. Znajdka będzie miała dom u niej.
Nie powiem jak ale odstawiłem moje koty do domu. I jeszcze szybciej pojechałem do pracy po bidę.
I zonk. Wołam, kiciam i nic. Po chwili bida odezwała się płaczliwie przy naszej firmowej stacji paliw. Wyszła z jakieś zardzewiałej rury. Wziąłem na ręce i bez zbędnych ceregieli zaniosłem ją do auta od kontenerka. Podróż do pani doktor przebiegła w asyscie żałosnego pomiałkiwania. Na próbę zagadania czy też pogłaskania przez drzwiczki natychmiast płacz ustawał a kocio ustawiało się do miziania. Super.
Pani doktor stwierdziła strasznego świerzba w uszach. Poza tym kotka jest w miarę młoda. Strasznie wychudzona. Kiedyś była domowa. Podczas badania mała spokojnie współpracowała.
Cóż sam nie spodziewałem się, że tak szybko będzie miała dom.
A oto kilka fotek.



