Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 21, 2012 23:24 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Witam serdecznie !
Odważyłam się napisać swój pierwszy post :oops:
Kilka godzin temu zadzwonił do mnie wet z informacja, że mój 7 miesięczny kot ma pozytywny wynik testu na białaczkę.
W poniedziałek (wtorek) mamy się spotkać, żeby omówić dalszy sposób postępowania.

Elmo jest od początku pobytu u nas (miał 13 tygodni; jest u nas od 6 stycznia) chorowity. Kichający, z wydzielina z nosa, z incydentem zapalenia pęcherza. Początkowo zdiagnozowany latentnym herpeswirusem, teraz ten test :cry:

W domu mam jeszcze dwa 2 letnie koty. Jeszcze nie wiem czy są zarażone.
Co robić ???

Wiem, że pierwszy pozytywny wynik to nie wyrok. Wet chce dalej diagnozować w stronę chłoniaka. Pewnie będziemy testować pozostałe koty. Ale już mówi się o izolacji młodego od starszeństwa. Czy jest szansa, że przez 3 miesiące podczas permanentnego kontaktu (wspólna miska, kuweta, lizanie się) dotychczasowi rezydenci się nie zarazili ? Czy izolując Elmiego nie wywołam u niego większego stresu, który tylko pogorszy sprawę ? A czy starszym, które przecież mogły się zarazić tez nie wyjdzie to na gorsze ?

Czy białaczkowce wylizują się nadmiernie ? Bo i Elmo i Opera (od pojawienia się młodego) liżą się namiętnie i długo. U Opery trzech różnych wetów nie znalazło zmian skórnych... A ona nadal sie wygryza i wylizuje (bez utraty sierści).

Jestem początkująca. I w temacie kotów i w temacie białaczki, ale po pierwszej "płaczliwej" reakcji muszę się wziąć w garść i spróbować zmierzyć się z problemem.
Bardzo liczę na Waszą pomoc w tych pierwszych chwilach i proszę o popchnięcie we właściwą stronę :arrow:
Dodatkowo wet, który zaproponował test białaczkowy jest blisko, ale nie mam do niego zaufania. Wet który jest dobry, na białaczkę nie wpadł, a do tego leczy na drugim końcu miasta...
Co robić co robić ???

lukasia

 
Posty: 8
Od: Pon lis 01, 2010 22:42

Post » Nie kwi 22, 2012 1:00 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

przede wszystkim test maluchowi trzeba powtórzyć, Nigdy nie ma pewności po pierwszym tescie dodatnim, że kot ma bialaczkę.
Po drugie - takie same testy powinnaś zrobic innym kotom.
Test elisa - paskowe są najtańsze ale tez daja błedne wyniki.
Test PCR z krwi jest wiarygodny,

Nie wiadomo czy się zaraziły pozostałe koty czy nie. Po teście będziesz wiedziała na czym stoisz. pamiętaj jednak, że to że kot jest białaczkowy nie oznacza że to z nim koniec. Jeśli nie ma objawów chorobowych , nic mu nie jest, to tylko trzeba wzmacniać jego odporność i jest duża szansa, że nic dziać się nie będzie.
Co do tego wstępnie zdiagnozownego kota. Nie wiem czemu wet idzie w stronę chłoniaka. Powinien wykonać mu pełną morfologię z biochemią by zorientowaćsię co się dzieje u kota.

Ważne jest, to co sama zauważyłaś aby mieć weta do którego masz zaufanie. Warto takiego znaleźć ale mimo to zachować własna ocenę i pytac również gdy wątpliwości.
Napisz skąd jestes

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie kwi 22, 2012 8:47 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Ja bym powtórzyła test za 2-3 miesiące, po uprzednim podaniu kotu 3 dawek Zylexisu ale najpierw zrobienie kotu pełnej morfologii - z biochemią.
Następna sprawa, to to, że ten maluch mógł się ewentualnie zarazić od Twoich innych kotów a niekoniecznie on musiał przywlec białaczkę.
Koniecznie testy-przede wszystkim! Twoim pozostałym kotom, i jak ujemne to od razu zaszczepienie ich szczepionką na białaczkę - PUREVAX RCPCh FeLV lub Leukocell 2, o ile były już szczepione na pozostałe choroby.

Widzę, że moja poprzedniczka już też się wypowiedziała na ten temat. :ok:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40407
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie kwi 22, 2012 8:59 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Anna61 pisze:Ja bym powtórzyła test za 2-3 miesiące, po uprzednim podaniu kotu 3 dawek Zylexisu ale najpierw zrobienie kotu pełnej morfologii - z biochemią.
Następna sprawa, to to, że ten maluch mógł się ewentualnie zarazić od Twoich innych kotów a niekoniecznie on musiał przywlec białaczkę.
Koniecznie testy-przede wszystkim! Twoim pozostałym kotom, i jak ujemne to od razu zaszczepienie ich szczepionką na białaczkę - PUREVAX RCPCh FeLV lub Leukocell 2, o ile były już szczepione na pozostałe choroby.

Widzę, że moja poprzedniczka już też się wypowiedziała na ten temat. :ok:




No własnie i mi przyszło jeszced do głowy,ze maluch mógł załapac od rezydentów bezobjawowych,a,ze chory to od razu gorszy "start"ma..




asi2 bardzo współczuje z powodu przegranej walki o zycie białaczkowej tymczasi Palomki,która odeszła na FIP wczoraj :(
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie kwi 22, 2012 9:23 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Mały ma zrobioną morfologię z biochemią. Tylko ja jej jeszcze nie widziałam, bo lekarz zadzwonił w sobotę wczesnym wieczorem tylko, żeby powiedzieć, że wyniki są złe.
Dlaczego chce iść w stronę chłoniaka ? Elmo słabo się leczy.
Ma mocno powiększony jeden węzeł, pozostałe większe, ale podobno nie aż tak.
Jak dotąd leczyliśmy go na herpesa. Miał permanentny wyciek z nosa jest. Po zaostrzeniu (na gęsto i zielono) po 8 dniach antybiotyku było trochę lepiej, ale lekarz odkrył dodatkowo nadżerkę na języku no i ten powiększony węzeł. Mimo to podał pierwszą dawkę Zylexisu, a po dwóch dniach kolejną. Przedłużył antybiotyk o kolejne 5 dni, po których chciał dać trzecią dawkę Zylexisu. Ale się nie zdecydował. Przez ten węzeł, który nadal jest duży. Stąd te testy białaczkowe.

Pan doktor jest ambitny, ma wiedzę i dobrze wyposażone laboratorium. Ale mam wrażenie, że brak mu intuicji.
Kiedy Operka po przybyciu młodego zaczęła się permanentnie wylizywać, w ramach leczenia depresji zapisał jej Oxazepan, po którym nie wiedzieliśmy, co się z nią dzieje...( ten lekarz z drugiego końca miasta złapał się za głowę....)

Już mnie uprzedził, że trzeba będzie odizolować rezydentów (chyba po zrobieniu testów, których wyniki będą negatywne?)
Czegoś więcej - na temat propozycji dalszego postępowania dowiem się jutro. Jednak po decyzji z Oxazepanem, nie mam 100% pewności, że to co zaproponuje pan doktor będzie jedynie słuszne. Ten drugi lekarz jest do początku maja niedostępny...
Jak będę miała pełną wiedzę na temat wyników wszystkich kotów, to sie odezwę.
Przekopałam się przez Wasze wpisy, ale jeśli nie macie nic przeciwko, to będę korzystała na bieżąco z Waszej wiedzy ?

Mieszkam w Łodzi.

lukasia

 
Posty: 8
Od: Pon lis 01, 2010 22:42

Post » Nie kwi 22, 2012 9:40 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Bardzo dobrze, że przerwał Zylexis, u mojej Madzi też musiał być przerwany.
Czy lekarz nie zlecił wymazu z noska?
To by dało jakąś jasność co do ciągłego wycieku z noska, bo może mieć np. gronkowca czy inne groźne bakterie którą są bardzo upierdliwe i nie do wyleczenia, przez branie nieodpowiednich leków.

Jeżeli jesteś z Łodzi to bardzo polecam wetką Ewę Pacałowską z Przybyszewskiego 12 http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=l ... rg&cad=rja która zna się na białaczce i wie jak do niej podejść. Do tego nie ma cen wygórowanych i ja nawet z Pabianic do Niej jeżdżę.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40407
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie kwi 22, 2012 9:57 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

BOZENAZWISNIEWA pisze:
Anna61 pisze:Następna sprawa, to to, że ten maluch mógł się ewentualnie zarazić od Twoich innych kotów a niekoniecznie on musiał przywlec białaczkę.

No własnie i mi przyszło jeszced do głowy,ze maluch mógł załapac od rezydentów bezobjawowych,a,ze chory to od razu gorszy "start"ma..


No o tym nie pomyślałam...
Najbardziej chciałabym uniknąć "odizolowania". Nie mam komu i nie chcę oddać młodego (a taka była sugestia pana doktora). Nie mam też możliwości odizolowania ich w domu.

Co do leczenia (jeśli tylko będę wiedziała na czym stoję) jestem spięta i gotowa.

Dziękuję.

lukasia

 
Posty: 8
Od: Pon lis 01, 2010 22:42

Post » Nie kwi 22, 2012 10:04 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Anna61 pisze:Jeżeli jesteś z Łodzi to bardzo polecam wetką Ewę Pacałowską z Przybyszewskiego 12 http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=l ... rg&cad=rja która zna się na białaczce i wie jak do niej podejść. Do tego nie ma cen wygórowanych i ja nawet z Pabianic do Niej jeżdżę.

Czytałam o Niej wiele dobrego i chętnie skorzystałabym, ale gabinet czynny jest w takich godzinach, że ja się nie wyrabiam :-(
Przy normalnej pracy, dwójce dzieci wczesnoszkolnych i TŻ wracającym do domu najwcześniej o 20, mam spore ograniczenia czasowe... Chyba, że spróbuję się jakoś umówić telefonicznie.
No nic. Zobaczymy co powie pan doktor, który przyjmuje trzy kroki ode mnie.

lukasia

 
Posty: 8
Od: Pon lis 01, 2010 22:42

Post » Nie kwi 22, 2012 10:29 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

lukasia pisze:
Anna61 pisze:Jeżeli jesteś z Łodzi to bardzo polecam wetką Ewę Pacałowską z Przybyszewskiego 12 http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=l ... rg&cad=rja która zna się na białaczce i wie jak do niej podejść. Do tego nie ma cen wygórowanych i ja nawet z Pabianic do Niej jeżdżę.

Czytałam o Niej wiele dobrego i chętnie skorzystałabym, ale gabinet czynny jest w takich godzinach, że ja się nie wyrabiam :-(
Przy normalnej pracy, dwójce dzieci wczesnoszkolnych i TŻ wracającym do domu najwcześniej o 20, mam spore ograniczenia czasowe... Chyba, że spróbuję się jakoś umówić telefonicznie.
No nic. Zobaczymy co powie pan doktor, który przyjmuje trzy kroki ode mnie.



Porozmawiaj telefonicznie z polecona wetką i możesz zostawic koty w lecznicy na 1-2 dni,nie będa to chyba jakies wygórowane ceny dla 3 kotów.Wtedy zrobia im wszystkie niezbędne do dalszej diagnostyki badania i bedziesz wiedziała na czym stoisz dokładnie.
Co do weta blisko domu to tym sie nie sugeruj-powiedziałas,ze nie wyobrazasz sobie oddania kota,tu sie musze zgodzić,bo ja swoich chorych ani nie oddałam,ani nie uspiłam.Sa i beda tyle ile damy rady o nie zawalczyć.
Inna sprawa i bardzo tu istotną :!: :!: :!: jest fakt,ze Anna61 tam jeździ i skoro lekarz ZNA SIĘ NA BIAŁACZCE :!: to tam najlepiej sie udac.Jesli ustawisz leczenie nie musisz codziennie tam jeździć...
Chciałabym miec weta który ZECHCE leczyc moje koty,ale takiego na razie nie znalazłam niestety tutaj gdzie mieszkam-szukam dalej kogos kto sie białaczki nie boi i komu los tych chorych kotów nie jest obojetny :roll: Jesli masz mozliwosc leczenia u dobrego,doswiadczonego weta -skorzystaj...nim bedzie za późno... :roll:
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie kwi 22, 2012 12:01 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Co do izolowania to moje zdrowe koty były izolowane długo aż dostały po dwie szczepionki p.białaczce .Bardzo im się to nie podobało ale nie było innego wyjścia ,..Powodzenia .

lidka02

 
Posty: 15913
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Nie kwi 22, 2012 12:54 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

lidka02 pisze:Co do izolowania to moje zdrowe koty były izolowane długo aż dostały po dwie szczepionki p.białaczce .Bardzo im się to nie podobało ale nie było innego wyjścia ,..Powodzenia .

Ale jak sobie z tym poradziłaś ? Technicznie. Bo ja nie bardzo mam pomysł. Może pytam na wyrost, bo tak jak dziewczyny napisały może to nie młody, ale rezydenci byli zarażeni. Wtedy mam jasną sytuację, ale jeśli nie ?
W ogóle tego nie widzę :cry: :cry:

lukasia

 
Posty: 8
Od: Pon lis 01, 2010 22:42

Post » Nie kwi 22, 2012 13:18 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

lukasia pisze:
lidka02 pisze:Co do izolowania to moje zdrowe koty były izolowane długo aż dostały po dwie szczepionki p.białaczce .Bardzo im się to nie podobało ale nie było innego wyjścia ,..Powodzenia .

Ale jak sobie z tym poradziłaś ? Technicznie. Bo ja nie bardzo mam pomysł. Może pytam na wyrost, bo tak jak dziewczyny napisały może to nie młody, ale rezydenci byli zarażeni. Wtedy mam jasną sytuację, ale jeśli nie ?
W ogóle tego nie widzę :cry: :cry:



Najpierw przetestuj koty,od tego trzeba zacząc +morfologia...Potem sie bedziesz zastanawiać.Jesli koty sa ze soba tyle czasu to ja po moich doswiadczeniach nie widze sensu ich izolowania,no,chyba,ze dwaj rezydenci maja super wyniki i testy ujemne.Bedzie trudno utrzymac rozdzielone koty,u mnie niestety po pełnej izolacji i kwarantannie koty negatywne sa pozytywne,więc JA nie widze sensu u siebie ...

TO tWOJE KOTY I TO tY PODEJMIESZ DECYZJE CO DALEJ ROBIC.mASZ WIELE INFORMACJI,znasz swoje koty i mysle,ze jaka decyzje podejmiesz taka będzie słuszna...
Białaczka jak u ludzi -sa rózne typy,niektóre koty po zakazeniu same zwalczaja wirusa jesli sa silne..to jak gra w ruletkę...I wiem,ze to zalezyod organizmu.Kot jaki był zawsze z moimi kotami chorymi nim sie dowiedzielismy,najbardziej chory przewlekle jest na dzień dzisiejszy zdrowy...negatywny.NIE PANIKUJ -to najwazniejsze..im mniej stresu tym lepiej...Mozesz zrobic teraz więcej dla swoich kotów-staraj sie je karmic oddzielnie..i od razu zabierac miski,zeby jeden po drugim nie wylizywał...to tez ważne...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Nie kwi 22, 2012 16:34 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

[quote="lukasia"]Mały ma zrobioną morfologię z biochemią. Tylko ja jej jeszcze nie widziałam, bo lekarz zadzwonił w sobotę wczesnym wieczorem tylko, żeby powiedzieć, że wyniki są złe.
Dlaczego chce iść w stronę chłoniaka ? Elmo słabo się leczy.
Ma mocno powiększony jeden węzeł, pozostałe większe, ale podobno nie aż tak.
Jak dotąd leczyliśmy go na herpesa. Miał permanentny wyciek z nosa jest. Po zaostrzeniu (na gęsto i zielono) po 8 dniach antybiotyku było trochę lepiej, ale lekarz odkrył dodatkowo nadżerkę na języku no i ten powiększony węzeł. Mimo to podał pierwszą dawkę Zylexisu, a po dwóch dniach kolejną. Przedłużył antybiotyk o kolejne 5 dni, po których chciał dać trzecią dawkę Zylexisu. Ale się nie zdecydował. Przez ten węzeł, który nadal jest duży. Stąd te testy białaczkowe.


Już mnie uprzedził, że trzeba będzie odizolować rezydentów (chyba po zrobieniu testów, których wyniki będą negatywne?)


Mój tymczas, a może już rezydent jest teraz w okresie remisji bialaczki. To znaczy, że nie wykazuje jej objawów- wirusy są spokojne
A jednak ma powiększone wszystkie węzły chłonne, nadżerkę w pysiu.
To nie oznacza że musimy szukać u niego chłoniaka,

To że się trudno leczy , to wlaśnie bialaczka, wiremia , szaleństwo wirusa białaczkowego, który chce zniszczyć organizm kota.
Wszystkie leki- antybiotyki podawane są czesto maksymalnie długo a nawet dłużej niż z opisu leku wynika. Mój tymczas dostawał antybiotyki przez 3,5 miesiąca , jak chemioterapia, wyłysiał prawie a le odpukać wyniki badania krwi ( minął rok od ostatniego badania) ma teraz świetne.

przy tej chorobie jednak potrzebne jest konsekwentne , przemyślane działanie skierowane na leczenie konkretnych objawów przy ustawicznym pamiętaniu, ze mamy doczynienia z bialaczką i stały monitoring krwi. Jeśli oczywiście mamy do czynienia z tą chorobą (kwestia powtórzenia testu)

Najpierw badania wszystkich kotów na felv a potem decyzja o izolacji , w zależności od wyników. Myślę że nie należy wpadać w panikę.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie kwi 22, 2012 22:13 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

BOZENAZWISNIEWA pisze:
asi2 bardzo współczuje z powodu przegranej walki o zycie białaczkowej tymczasi Palomki,która odeszła na FIP wczoraj :(


tak dla wiedzy naszej podam, że Grochu FeLV+ walcząc (transfuzja) z wirusami bialaczki mial fatalne wyniki morfologii, bardziej do transfuzji (hematokryt) niż Paloma feLV+ i FIP. Ona po transfuzji nie podniosła się już. Róznica m.in w bialku calkowitym i albuminach
podam najważniejsze parametry:

Groszek
bialko całkowite- 7,2 - norma
albuminy- 24 - norma 25-56
erytrocyty- 0,95 norma 5,0- 10,0
hemoglobina- 2,1 norma 9-15
hematokryt 5,9 norma 28-45
płytki krwi- 25 norma 180-500
paleczki- 13 norma 0-4
limfocyty w normie
segmentowane w normie

Paloma
bialko calkowite- 41 norma- 60-80
albuminy- 19 norma- 27-39
erytrocyty- 2,81 norma 6,5-10
hemoglobina- 3,04 norma 6,21- 9,31
hematokryt - 0,14 norma 0.30- 0,45
płytki krwi- 207 norma 300-800
paleczki 7 norma 0-3
segmentowane- 76 norma 35-75
limfocyty 17 norma 20-55

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Wto kwi 24, 2012 22:23 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Morfologia jest prawidłowa. Czekamy na wyniki PCR. Pan doktor twierdzi, że testy paskowe są wiarygodne w 90 %.
Po potwierdzeniu białaczki, chce robić biopsję węzła. Zgadzać się ??

Na razie czekam na wyniki młodego. Jeśli wyjdą pozytywne robię testy pozostałym kotom. Robić paskowe czy od razu PCR ?

lukasia

 
Posty: 8
Od: Pon lis 01, 2010 22:42

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 119 gości