HORROR MASKARA, Basia była na przeglądzie u weta w zeszły czwartek, została dopuszczona do otwarcia klatki po miesięcznej kwarantannie. wczoraj na uchu wystąpił mini grzybek

po akacji chorych gremlinków wpadałam w panikę, kilka razy przechodziłam piekło grzybkowe, ale robiąc obecnie tak długie kwarantanny - nie sądziłam ze znowu mnie spotka ten koszmar

Basia już po szczepieniu allepovackiem, smaruję ją kilka razy immaverolem. dziś kupimy lamisillat. a wczoraj od 21.00- 02.00 robiłam czystkę, wszystkie poduchy, kocyki, zabawki, piłeczki piorę. każda półeczka, drewienko, drapak wylizane domestosem. generalka chcąc nie chcąc sama na mnie spadła jak grom z jasnego nieba. wyziębiam pomieszczenie, lampa bakteriobój. chodzi po 2 godziny dziennie od wczoraj. obserwuję koty, wszystkie pozamykane jak w izolatkach. dramat

biedne koty, wcale im się to nie podoba.............
jest duża szansa że grzyb wcale nie przeniósł się bo w porę uchwycone pierwsze łyse ognisko, a dwa- Basia nie była skłonna wychodzić do innych kotów, a te które jej wyżerały z misesk czyli Stasio i Czesio były zaszczepione na grzyba od początku.
dobra myśl- zanim kot wejdzie do miau adopcyjnej kociarni muszę szczepić p. grzybowi. brać mniej a inwestować, po to żeby nie zrobić sobie i kotom "kuku"

grzybowa plama na uchu niestety rośnie, jest dwa razy większa niż wczoraj

ech...................