17 kwietnia 2012, ul. Lubeckiego, godz. 07:00 (chłodno czegoś, ale za to słonecznie)rozstawiłyśmy majdan
koty obserwowały nas z bezpiecznej odległości
najbardziej zainteresowane zawartością łapek (wędzona kurzęca łydka) były gołębie
nie chciało mi się nawet wyjąć aparatu
przyszła p.
Grażyna (karmicielka II)
ustaliłyśmy plan działania:
1. spotkanie karmicielek (3 szt.)
2. inwentaryzacja kotów
3. obczajenia godzin i miejsc karmienia
4. rozwieszenie informacji o nie dokarmianiu przed łapaniem
p.
Viola ma się tym zająć
w tej chwili najbardziej zależy nam na złapaniu ciężarnej
Mamulki i
Łysejpo godzinie zwinęłyśmy majdan i poszłyśmy do piwnicy
a oto, bezjajeczni już,
AfroAmerykanie przeczekujący łapankę zamknięci w jednym ze swoich pokoi


zdziwieni czegoś...

i jeden z apartamentów urządzonych przez p.
Violędziś do siebie wraca staruszek
Łobuzuszkodzone oko na szczęście nie jest tak uszkodzone żeby trzeba było je usuwać
a rana na szyi to efekt bójek (mam nadzieję, że po odjajczeniu trochę się uspokoi)
dostał na pchły, na robale i na świerzbowca oraz
Ania Zmienniczka wyczyściła mu (niestety już tylko) "kamizelkę" zębów
na razie przerywamy łapanie bo:
- musimy się naradzić
- annskr na łikend potrzebuje dużo sprzętu
- i my też na następne akcje musimy zgromadzić więcej sprzętu
z ostatniej chwili:
wieczorna próba złapania, w innym miejscu karmienia,
Mamulki spęzła na niczym
... no cóż nie można mieć wszystkiego
lecę po
Łobuza do
Tesco, bo toż to dziś przecież o 20:40 zaczyna się moj ulubiony serial...
... mry!