Horacy7... widzę, że nie jestem jedyna... Od jakiegoś czasu zaczynam myśleć, że taka wrażliwość to przekleństwo...
Kiedy widzę jakieś zwierzakowe nieszczęście po prostu przestaję nad sobą panować

jak sobie pomyślę o cierpieniu niewinnych stworzeń... no a to, że mało kto rozumie coś takiego to już zupełnie inna sprawa ;/
Na zajęciach z parazytologi puścili nam kiedyś filmik o jenocie którego przwywieziono z podejrzeniem wścieklizny. Podczas kwarantanny nie można podawać żadnych leków- obserwuje się co się "wykluje". Nie byłam w stanie patrzeć na zwierzaka- skóra tak zmieniona, że nawet nie wyglądała jak skóra! Leżał na boku i nie był w stanie się ruszać. Machał tylko tylną łapką jak by chciał coś od siebie odgonić. Zaczęło mi się zbierać na płacz więc przestałam oglądać... ale potem ten biedy zwierzak zaczął piszczeć z bólu!!
Wybiegłam z rykiem z zajęć.
Podobno po kilku minutach od nakręcenia tego filmiku jenocik odszedł

Okazało się, że była tak zaatakowany przez świerzbowca

Koteczek [*]