...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 12, 2012 21:02 Re: Księzycowe stwory

Neigh pisze:Basiu - oficjalnie na prośbę moją, jak sądzę Encantador też nie będzie miała nic przeciwko oraz Andrzeja ( byłego właściela kotów - mogę wysłać upoważnienie NA PIŚMIE jesli sobie życzysz )

prosimy grzecznie i WYCZERPUJĄCE informacje dotyczące devonów. Wraz z informacjami o stanie zdrowia, namiarami na weta u którego były leczone itp.


Nadal potwierdzam - mogę:-) Gdzie tu kłamstwo. Chcesz być precyzyjna i czepiac się słowek - rób to pliss dokładnie.
Nie chciałaś przekazywac info, bo ja jestem nikim - to Ci napisałam, że mogę przesłac upowaznienie na piśmie:-). Nie będę tłumaczyć, ze nie jestem wielbłądem:)

Chciałaś na już i dziś - dostałaś.
Ty tu uprawiasz cały czas akcję kto/kogo. Bo tu nie chodzi o koty:-) Tylko o to, żeby pokazać, że ja się myliłam.

Wiesz gdyby mi się chciało to bym zacytowała swoje posty - takie w których przekonuję Cię do wykasowania info dla dobra dziecka pod Twoją opieką....... czy pytam rzeczowo czy wola adopcji psów - to słuszna koncepcja. Czy jasno i czytelnie piszę - co jest z mojego punktu widzenia nieakceptowalne. I poprosiła o wskazanie tego chamstwa i bezczelności.

Ale wiesz co - nie chce mi się........ot tak po prostu.
Ludzie maja prawo mnie kochać, nienawidzieć........dowolnie. Ja nie przekazuje Wszem i Wobec co mają sądzić. Ja mówię, że JA się myliłam. Moje prawo - moja ocena.


Tak jak mówiono - wywiąże się jatka. Tylko i wyłącznie dlatego, że ja czuję się odpowiedzialna. Poproszono mnie ( konkretnie Andrzej, zeby nie było:-) ) o znalezienie kotom domu. Zrobiłam to. I czuję się za to cholernie odpowiedzialna - chocby przed osobą, która mi tę adopcję powierzyła. Czuję się odpowiedzialna za te koty.

Wydaje mi się jednak, że zrobiłam wszystko co do mnie należało. Zwrociłam uwagę stronom czyli hodowcy i byłemu właścielowi - na niepokojące symptomy. ( MNIE niepokojące ). Hodowca uznał, że wszystko jest w najlepszym porządku i super.
I tak jak napisałam, jesli własciel uzna tak samo, moja rola się kończy.

Nikt mi nie powie, że nawet jesli popełniłam błąd ( a w moim pojęciu tak ) nie usiłowałam go naprawić. Albo że się do niego nie przyznałam.

Co do pozostałych kwestii - jak Twoja opinia na moj temat........daruj WISI MI:-)

Upoważnienia, umowy, konsultacje prawne, punkty zwrotne, hasła, akcje i partyzantka - a po co?
Chcesz dalej tu - alez bardzo proszę:-).
Dlaczego pytałam wszędzie jak się mają koty?
A co byś zrobiła na moim miejscu???? Oddałaś komuś koty - ktoś nie reaguje na żadne formy zapytań, nie odpowiada na pw.......olałabyś? widzisz ja nie olewam.

Bo JEJ nic nie powiem. I oby to był faktycznie jedyny powód.....oby. Wtedy można odetchnąc z ulgą i uznać, ze to po prostu zabawne....... i ( daruj ) dziecinne.

Z mojego punktu widzenia - Andrzej od początku powierzył mi zadanie zajęcia się dobrem kotów. To ja wybrałam Ciebie, to do mojego domu przyjechałaś, to ode mnie odbierałaś koty. Andrzeja nie widziałaś na oczy, prawda? Bład kolejny polegał na tym, ze Andrzej nie zrzekł się kotów na moją korzyść - a Ty nie adoptowałabyś ich bezpośrednio ode mnie. BŁAD. ( nauczka na przyszłość )Tym samym skoro sytuacja wymaga, by oficjalnie mnie upoważnił do pozyskiwania info to zrobił. Inaczej wszak nie chciałaś uznać tego faktu, prawda?


I tak przez następne lata strzyżono - golono, strzyżono - golono


Jedno wiem na bank - do kolejnych umów dodac warto paragraf, w którym adoptujacy określi liczbę adoptowanych zwierząt - w sensie ile docelowo zamierza posiadać. Bo to istotna kwestia. Z każdej sytuacji warto wyciągać wnioski.

A pies był niech zgadne.........logicznie i spokojnie.....
Tak myśle, ze skoro Norweg miał być dla kogoś z rodziny męża, kota ( ta od serca ) dla koleżanki, Isztar dla córki, to pies też zapewne dla kogoś z rodziny......słuchy krążyły, że dla Babci z uczuleniem na kocią sierść ( ale to nie potwierdzone info).
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Czw kwi 12, 2012 22:12 Re: Księzycowe stwory

Neigh pisze:Jedno wiem na bank - do kolejnych umów dodac warto paragraf, w którym adoptujacy określi liczbę adoptowanych zwierząt - w sensie ile docelowo zamierza posiadać. Bo to istotna kwestia. Z każdej sytuacji warto wyciągać wnioski.

to trochę tak, jakby komuś przy zawieraniu umowy o pracę kazali złożyć deklaracje co do docelowej ilości dzieci które ten ktoś będzie posiadać - takie porównanie mi się nasunęło
oczywiście pomijam fakt możliwości wyegzekwowania takiego zapisu
dobro kota można zabezpieczyć na wiele innych sposobów - masz jakąś dobra umowę adopcyjną? możesz mi podesłać, poczytam sobie
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 12, 2012 22:22 Re: Księzycowe stwory

Neigh pisze:
Neigh pisze:Basiu - oficjalnie na prośbę moją, jak sądzę Encantador też nie będzie miała nic przeciwko oraz Andrzeja ( byłego właściela kotów - mogę wysłać upoważnienie NA PIŚMIE jesli sobie życzysz )

prosimy grzecznie i WYCZERPUJĄCE informacje dotyczące devonów. Wraz z informacjami o stanie zdrowia, namiarami na weta u którego były leczone itp.


Nadal potwierdzam - mogę:-) Gdzie tu kłamstwo. Chcesz być precyzyjna i czepiac się słowek - rób to pliss dokładnie.
Nie chciałaś przekazywac info, bo ja jestem nikim - to Ci napisałam, że mogę przesłac upowaznienie na piśmie:-). Nie będę tłumaczyć, ze nie jestem wielbłądem:)

Chciałaś na już i dziś - dostałaś.
Ty tu uprawiasz cały czas akcję kto/kogo. Bo tu nie chodzi o koty:-) Tylko o to, żeby pokazać, że ja się myliłam.

Wiesz gdyby mi się chciało to bym zacytowała swoje posty - takie w których przekonuję Cię do wykasowania info dla dobra dziecka pod Twoją opieką....... czy pytam rzeczowo czy wola adopcji psów - to słuszna koncepcja. Czy jasno i czytelnie piszę - co jest z mojego punktu widzenia nieakceptowalne. I poprosiła o wskazanie tego chamstwa i bezczelności.

Ale wiesz co - nie chce mi się........ot tak po prostu.
Ludzie maja prawo mnie kochać, nienawidzieć........dowolnie. Ja nie przekazuje Wszem i Wobec co mają sądzić. Ja mówię, że JA się myliłam. Moje prawo - moja ocena.


Tak jak mówiono - wywiąże się jatka. Tylko i wyłącznie dlatego, że ja czuję się odpowiedzialna. Poproszono mnie ( konkretnie Andrzej, zeby nie było:-) ) o znalezienie kotom domu. Zrobiłam to. I czuję się za to cholernie odpowiedzialna - chocby przed osobą, która mi tę adopcję powierzyła. Czuję się odpowiedzialna za te koty.

Wydaje mi się jednak, że zrobiłam wszystko co do mnie należało. Zwrociłam uwagę stronom czyli hodowcy i byłemu właścielowi - na niepokojące symptomy. ( MNIE niepokojące ). Hodowca uznał, że wszystko jest w najlepszym porządku i super.
I tak jak napisałam, jesli własciel uzna tak samo, moja rola się kończy.

Nikt mi nie powie, że nawet jesli popełniłam błąd ( a w moim pojęciu tak ) nie usiłowałam go naprawić. Albo że się do niego nie przyznałam.

Co do pozostałych kwestii - jak Twoja opinia na moj temat........daruj WISI MI:-)

Upoważnienia, umowy, konsultacje prawne, punkty zwrotne, hasła, akcje i partyzantka - a po co?
Chcesz dalej tu - alez bardzo proszę:-).
Dlaczego pytałam wszędzie jak się mają koty?
A co byś zrobiła na moim miejscu???? Oddałaś komuś koty - ktoś nie reaguje na żadne formy zapytań, nie odpowiada na pw.......olałabyś? widzisz ja nie olewam.

Bo JEJ nic nie powiem. I oby to był faktycznie jedyny powód.....oby. Wtedy można odetchnąc z ulgą i uznać, ze to po prostu zabawne....... i ( daruj ) dziecinne.

Z mojego punktu widzenia - Andrzej od początku powierzył mi zadanie zajęcia się dobrem kotów. To ja wybrałam Ciebie, to do mojego domu przyjechałaś, to ode mnie odbierałaś koty. Andrzeja nie widziałaś na oczy, prawda? Bład kolejny polegał na tym, ze Andrzej nie zrzekł się kotów na moją korzyść - a Ty nie adoptowałabyś ich bezpośrednio ode mnie. BŁAD. ( nauczka na przyszłość )Tym samym skoro sytuacja wymaga, by oficjalnie mnie upoważnił do pozyskiwania info to zrobił. Inaczej wszak nie chciałaś uznać tego faktu, prawda?


I tak przez następne lata strzyżono - golono, strzyżono - golono


Jedno wiem na bank - do kolejnych umów dodac warto paragraf, w którym adoptujacy określi liczbę adoptowanych zwierząt - w sensie ile docelowo zamierza posiadać. Bo to istotna kwestia. Z każdej sytuacji warto wyciągać wnioski.

A pies był niech zgadne.........logicznie i spokojnie.....
Tak myśle, ze skoro Norweg miał być dla kogoś z rodziny męża, kota ( ta od serca ) dla koleżanki, Isztar dla córki, to pies też zapewne dla kogoś z rodziny......słuchy krążyły, że dla Babci z uczuleniem na kocią sierść ( ale to nie potwierdzone info).



nadal sobie zyczę, oczywiscie ze tak i nie za pośrednictwem tradycyjnej poczty - mamy XXI wiek mozemy elektronicznie dodawac interesujące nas dokumenty a dane zakryc - za trudne?

klastwem jest pisanie "posiadam", w momencie kiedy nie posiadasz, bo z Prt Sc jasno wynika ze weszlas w posiadanie dzisiaj nie 10.04 - to akurat jesne - KLAMSTWO!
chciałam nie emeil - skoro posiadalas na pismie a tak napislaas to to pismo chcialam ..... juz nie chce, bo po co chciec cos czego nie bylo ;)

nadal uwazam ze nie jesteś, nie byłaś stroną i nie musiałam przekazywac informacji (do pewnego momentu informowałam), w pewnym momencie nie chcialam, chciec to móc - sama zachowaniem swoim doprowadzials do tego ze nawet mi się nie chciało chcieć ...

że się mysliłaś widać, trzeba być ślepcem by tego nie zauwazyć ...


po co cytowac ze mnie przekonywałaś do wykasowania postów, przyznałam że wziełam do serca edycję swoich postów - tak wynikalo to miedzy innymi z Twojej sugesti - mam bic pokłony i dziękować?
nie nie chylę przed Toba czoła tak jak to ktoś na tym formum czesto robi .... ja nie z tych co poszukują sobie idoli, a Ty dla mnie idolką nie jesteś - przez moment nawet byłam pod wrażeniem Twojej osoby z uwagi na to co robisz dla zwierząt ... ale byłam bo tym co mówisz, co piszesz .... żenujaca się stajesz

chamstwem i bezczelnością jest dla mnie pozostawianie agresywnycxh wpisów kierowanych pod moim adresem na watkach na ktorych się wspólnie pojawialysmy - one nie dotyczyły mnie a ja mam w sobie tyle taktu by nie wrzucac swoich zali tam gdzie nie ma na nie miejsca .... a Ty coż gdzie można "znaczysz teren" ...


Ty jestes odpowedzialna czy czujesz się odpowiedzialna?
Nie Ty powodowana jestes wlaśnie żadzą jatki, sensacji - ISTNIENIA na tym formu .... w koncu Tobą straszy sie dzieci i nie tylko :ryk:
Jesli o tego typu istneinie na formu Tobie chodzi bo fajnie jest robić zadyme i ISTNIEC - bo o Tobie się mówi .... to tak jak piszesz Twoja wola

Czujesz się odpowiedzialna za te koty - ok
Dostałas informację od Encantador ze wszytsko ok - to ZAKONCZ TEN TEMAT - deklarowałaś zrzeczenie się praw ktorych i tak nie miałaś - wywiąz się z obietnicy!!!
TWOJA ROLA JUZ SIĘ SKOŃCZYŁA!

A Twoja opinia na moj temat - również daruj wisi mi ;-)

Przez niemal miesiac nie byo mnie na forum - przez ten miesiac jakos nie interesował cie los kotów?
Dlaczego?
W momencie kiedy pojawiłam się na formum -od razu atak ...
A przez ten miesiac mozna było np zadzwonić - przeciez byłas zaniekokojna non stop - czy może przez czas jak mnie na forum nie było niepokój Twoj zmalał - pewnie zmalal bo nie bylo publiki ....
Nr tel masz - jest na umowie adopcyjnej ktora posiadasz w jednym egzemlaprzy dla Dextera i w jednym dla Leona - telefonu nie zmieniłam, telefony zwykłam odbierać, jak nie odbieram zawsze oddzwaniam .... - no ale brak publiki to po co prawda - jak sie szuka poklasku dla swojego dzialania to tak poza forum po co sie wysilac ...

a co się dzialao z kotami byly info na watku - mozna poczytac - dostep ma kazdy - ja niczego nie ukrywałam ....

to co Ty nazywasz zabawnym, dziecinnym w odniesieniu do Twojego zachowania jest żenujące!

Twoj punkt widzenia juz mnie nie interesuje!
Andrzej upoważnił Cie po fakcie - tak BTW - upowaznienie jest z 12.04.2012 ;-)


a to co wiesz na bank i co do umow adopcyjnych bedziesz dodawac, jakie paragrafy .... coz człowiek całe zycie się uczy :mrgreen:


a pies, kot, norweg .... nie wiesz, nie posiadasz wiedzy nie snuj domysłów!!!
Choć nie, snuj je snuj ..... w tym jestes juz mistrzem :ryk: :ryk: :ryk:

a teraz coz myślę ze temat wyczerpany
ZEGNAM wiec grzecznie - idz robić zadymy gdzie indziej


INFO OD WET DEVONOW JEST TAKIE ZE WSZYSTKO OK
skoro wiec OK to .................... EOT
7ksiezyc
 

Post » Czw kwi 12, 2012 22:44 Re: Księzycowe potfory :)

no i tak na biezaco zeby byc ...

wlasnie dostałam emeil od Andrzeja, odezwałaś się do niego dopiero dziś

nie zna sytuacji i nie chce się wypowiadać, tym bardziej że otrzymał też dziś telefon od hodowczyni że wszytsko jest ok

Agnieszko chyba najwyzsza pora powiedziec pass!!!
7ksiezyc
 

Post » Pt kwi 13, 2012 7:44 Re: Księzycowe potfory :)

No wiec tak:

Kiedy jakikolwiek kot znajduje się pod moją opieką czuję sie za niego odpowiedzialna. Nawet wtedy, gdy nowy dom znajduje.
Gdy pojawiłaś się z wolą adopcji kotów - już wtedy miałam zastrzeżenie co do ich liczby. Ale uznałam, że skoro Twoja Rodzina to tylko mąż ( chyba nie będę jednak tu pisac o WSZYSTKIM co mi mówiłaś, czy ze względu na otwartość jedziemy po całości?) - z 7 kotami sobie poradzisz.

Koty dostałaś ode mnie, u mnie podpisywałaś umowę, nie miałaś żadnych co do tego obiekcji.Pojawiły się wątpliwości. Jakie? Ty wiesz, ja wiem. Zainteresowani wiedzą.......Ci którzy kiedykolwiek będą chcieli się dowiedzą - bo żeby nie było niejasności - jesli ktokolwiek mnie zapyta odpowiem

W sumie jedyny aspekt pozytywny tego pisania publicznego jest taki, że ktoś kiedyś mając wydać Ci kota ( a może dojść do takiej sytuacji ) byc może pokusi się o poczytanie.....I być może raz wiecej zastanowi, nim go wyda. Ja bym się zastanowiła.
I bardzo proszę byś nigdy więcej nie podpierała się informacją, że ode ( czy za moim pośrednictwem ) jakiekolwiek koty dostałaś. Dla niektórych jednak działa to jako punkt na Twoją korzyść. Bo powtórzę raz jeszcze -ja to uważam za błąd. Dwa młode, zdrowe papierowe devony dom mogły mieć każdy.

Wracając - koty dostałaś, wydarzyło się wiele po drodze. Obraziłaś się. W dość przyznasz dramatycznych okolicznościach.
Nie Basiu nie masz padać na żadne kolana, masz po prostu przestać przekonywać cały świat, o rzekomej nagonce na Ciebie urządzonej, bo to zwyczajnie nieprawda.
Kiedy zaczęłam mieć wątpliwości - skontaktowałam się z hodowcą kotów i poprosiłam o sprawdzenie sprawy. Czy to zrobiła - nie wiem, bo nie dostałam żadnej info zwrotnej.
Poprosiłam Wiolę o wizytę ponowną - i wcale nie było podczas tej rozmowy tak różowo jak opisujesz.......przynajmniej tak twierdzi Wiola. Nie mogę nikogo zmusić, by wizyty dokonał - prosiłam ją jeszcze potem dwukrotnie. Podczas ostatniej wizyty powiedziała, ze odwleka ją jak moze, bo atmosfera jest taka, ze to nie będzie nic przyjemnego.

Uparcie nie odpowiadałaś na żadne pw. nie reagowałaś na próby zagadnięcia.
Wbrew temu co twierdzisz, gdybym chciała urządzić jatkę to zrobiłabym to wtedy.........na fali w atmosferze afery.

A ja spokojnie czekałam, az czas uspokoi sytyuację. Zaniepokoiła mnie info od pewnej osoby, która się z Toba widziała - powiedziała, ze jeden z devonów wyglądał na chorego - plotka/prawda nie wiem. Dlatego nie napisałam rozdzierających postów o chorobach kotów, tylko zapytałam o ich stan zdrowia. Natarczywie fakt.

Czy jednak z drugiej strony - uważasz, za normalne, ze ani o operacji ani o chorobach eks właściela nie informowałaś? Bo tak w sumie to hodowca też nie jest stroną umowy - jesli mamy być aż tak precyzjni.....

Gdybym chciała być złośliwie skrupulatna, to bym się dowiadywała o np. zabezpieczenia okien - bo jak pamiętasz koty dostałaś warunkowo - miałaś zrobić zabezpieczenia juz w nowym domu. Nigdy nikomu nie podałas nowego adresu. ( rozumiem, że stary aktualny i do domu się nie przeprowadziłaś?)
I gdybym chciała jechać po całości to bym poprosiła zdjęcia kotów ( z datą :-) ) na tle zabezpieczeń. Ale wtedy bym usłyszała, ze ja ich nie dostanę - nie, nic bym nie usłyszała.

Wiesz z czego głownie wynika całe zamieszanie - z tego, że nie odpisałaś choćby w lodowatym tonie "wszystkie odpowiedzi na Twoje pytania zostaną przekazane właścielowi, a on z nimi zrobi co uzna za słuszne"

Jak się człowiek nie chce dogadać - to się z pewnością nie dogada.

Jedno jest pewne - oficjalnym tekstem - zrobiłam wszystko co w mojej mocy. Przynajmniej tak uważam. Zwróciłam uwagę na to co mnie niepokoi. Właściel wie, Hodowca też. Moralnie czuję się zwolniona od jakiekolwiek odpowiedzialności.
Jesli będzie ich interesował los kotów świetnie, jesli nie trudno.
Nauka wyciągnięta - bezcenna. I rzeczywiście koniec. Nie bardzo jestem sobie w stanie wyobrazić jakikolwiek dalszy nasz kontakt.

Uprzejmie Cię jednak informuje, że jeśli ktokolwiek będzie pytał o szczegóły - przekieruję do stosownych wątków. Wykasowałaś swoje wypowiedzi wprawdzie, ale odpowiedzi na nie nadal są. Każdy może sobie wyrobić własne opinie - jesli tylko będzie chciał.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pt kwi 13, 2012 7:50 Re: Księzycowe potfory :)

I faktycznie chyba powiedziałam już wszystko wiec więcej się nie odniosę......bo to będzie na zasadzie wiecznej odpowiedzi:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Nie kwi 15, 2012 8:43 Re: Księzycowe stwory

7ksiezyc pisze:kto z kim rozmawiał to ja rozjasnię ...

wczoraj po przeczytaniu postu Neigh, w którym przed edycją napisła miedzy innymi w imieniu encantador, że proszą grzecznie (acz wymownie wedlug mnie bo DUZE LITERY są krzykiem czy podniesieniem tonu w internecie) i chcą uzyskać informacje o zdrowiu kotów, ponadto "prosba" dotyczyła podania namiarów na lekarza który się nimi opiekuje (żart chyba, bo nie wiem jak to inaczej traktować - gdzie tajemnica lekarska?) napisalam na gg do encantador z pytaniem czy upowazniła Neigh do takiego pytania w jej imieniu i czy jest zaniepokojna losem kotów (Dexter pochodzi z hodowli encantador)
enncantador była zaskoczona moim pytaniem o owo upoważnienie ...
na wątku widać, że 13.02.2012 udzieliłam odpowiedzi encantador jak sie miewa Dexter (wedziała o jego operacji jesienią - niedrozność jelit) - info które otrzymała było wyczerpujące jak sądzę, wypowiedziała się kilka razy na wątku przy moich odpowiedziach i temat został zamknięty, niepokoju w postach encantador nie widać (noszę okulary - może niedowidzę)

żeby też nie było wątpliwości, podczas wczorajszej rozmowy zapytałam enncantador czy mogę umieścić info na wątku o tym, że rozmawiałyśmy - mam zwyczaj pytać a nie mówić ze pytałam mijając się z prawdą (co widać ma miejsce po zacytowaniu Neigh przed zmianami w jej wypowiedzi z 10.04.2012 godz. 20:45)

jak sie miewają koty - sądzę, że informacje są bardzo czytelne (zdjęcia, flmiki), a koty mają się świetnie :mrgreen:

BTW
wczoraj podałam encantador namiary na naszą wet (nic do ukrycia nie mam, Panią doktor o ewentualności jej kontaktu poinformowałam i upoważniłam do jednorazowego podania informacji na temat devonów) i umówiłysmy się, że encantador zadzwoni w wolnej i dogodnej dla siebie chwili zapytać czy na pewno wszytsko jest ok
aha i żeby nie było watpliwosci Neigh - Tobie tego kontaktu nie podam - nie ma tego w umowie adopcyjnej, że pośrednicząc w adopcji powinnaś być informowana o tym co się z devonami dzieje

to wszystko w temacie

dobranoc :)


Witam wszystkich...
szkoda, że tak to tutaj wszystko się nakręca niemiło...
nie siedzę na forum codziennie...wpadam co jakiś czas ;-p

i tak jak dla mnie...

dziewczyny czyli 7 księżyc i Neigh mają ewidentnie problem...ale jest to problem między nimi,....

Dla mnie najważniejsze że:

1. koty zdrowe i zadbane co widać na zdjęciach i filmikach (czasem każdy kot może zachorować jak dziecko- co nie znaczy że to wina rodziców. Dexter zjadł kawałek sznurka z firanki ...tak niby nie powinno być firanki...ale nie zawsze koty interesują się takimi rzeczami jak są dorosłe bo nie mówmy tu i kociakach. Moje dorosłe zupełnie firany nie interesują. Najważniejsze, że po tym firanki usunięte ;-) )

2. są kochane przez domowników

3. dogadują się w stadzie ...nie są bite przez inne zwierzaki

4. mam kontakt z7 księżyc i o co zapytam to mam odpowiedź

5. potwierdzony stan zdrowia kotów w rozmowie z ich Vetem

6. zapewnienie 7księżyca że nie planuje i nie będzie brać pod opiekę żadnych dodatkowych kotów czy psów (zostanie przy 8 swoich kociambrach)

Wszystko jest spełnione...więc ja ze swojej strony nie mam podstaw do czepiania się o cokolwiek bo koty mają wszystko
Myślę, że były właściciel Andrzej też jest zadowolony tym stanem rzeczy.

Dostałam również zaproszenie, że mogę przyjechać w odwiedziny i sprawdzić co u kotów ;-)

Dla mnie sprawa zamknięta.

encantador

 
Posty: 43
Od: Wto mar 31, 2009 7:54
Lokalizacja: Opole

Post » Nie kwi 15, 2012 9:13 Re: Księzycowe stwory

encantador pisze:

6. zapewnienie 7księżyca że nie planuje i nie będzie brać pod opiekę żadnych dodatkowych kotów czy psów (zostanie przy 8 swoich kociambrach)



Dostałam również zaproszenie, że mogę przyjechać w odwiedziny i sprawdzić co u kotów ;-)

Dla mnie sprawa zamknięta.


Mnie to wystarcza. Tu widziałam problem - jesli taka jest w istocie prawda - sprawę uważam za zamkniętą. Z mojej strony - zresztą tak jak napisałam - w ogóle. Czuję się w porządku - wypełniłam to co uważałam za słuszne.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Nie kwi 15, 2012 9:26 Re: Księzycowe potfory :)

Neigh pisze:Owszem edytowałam post - PRZYZNAJĘ SIĘ. Postanowiłam występować w swoim imieniu i poprawiłam post.
Od wczoraj usiłuję się skontaktować z hodowcą, dziś wymieniałyśmy kilometrowe smsy, w których informuje, że absolutnie nie jest uchwytna pod tel.

Tobie się udało - gratulacje. Dowiedziałam się z smsów iż Encantador kontaktowała się z wetem i wszystko u Ciebie wygląda świetnie. Super. Tylko się cieszyć.

Ja dla odmiany zapropnowałam by całkowicie przejeła odpowiedzialność za tę adopcję, ponieważ ja się jej oficjalnie zrzeknę - o czym oczwyście zawiadomię pisemnie ( żeby nie było wątpliwości iż wieści dotarły ) byłego właściela



Dla wyjaśnienia , żeby nie było wątpliwości i podejrzeń, że unikam kontaktu..
Czasami są sytuacje, że nie ma się możliwości rozmowy przez telefon...
Bo np ma się gości i nie ma się warunków do rozmowy ....poza tym może niekoniecznie otaczający ludzie są zainteresowani bądź nawet mogą uznać za niegrzeczne rozwiązywanie problemów telefonicznie w ich obecności..

Tak, napisałam, że nie mogę rozmawiać i żeby Neigh pisała o co chodzi...smsowo lub mailowo
Zresztą z 7 księżycem też pisałam na gg a nie rozmawiałam przez telefon

Chyba najważniejsze , że kontakt jest i nie musi być koniecznie przez telefon bo są różne sytuacje i czasami rozmowa nawet przez kilka dni nie jest możliwa...

Pytałaś czy to wielkie zło, że napisałaś , że wypowiadasz się w imieniu moim czy Andrzeja...otóż nie...i dobrze, że trzymasz rękę na pulsie..tylko wolałabym być o tym informowana...bo tak jak było w tej sytuacji...zapytana przez 7 księżyc nie wiedziałam o co chodzi....
ale z kotami ok więc nie ma o czym mówić...

encantador

 
Posty: 43
Od: Wto mar 31, 2009 7:54
Lokalizacja: Opole

Post » Nie kwi 15, 2012 9:27 Re: Księzycowe potfory :)

To się cieszę, że sprawa się wyjaśniła ;-)

Miłej niedzielki ;-)

encantador

 
Posty: 43
Od: Wto mar 31, 2009 7:54
Lokalizacja: Opole

Post » Nie kwi 15, 2012 9:35 Re: Księzycowe potfory :)

encantador pisze:To się cieszę, że sprawa się wyjaśniła ;-)

Miłej niedzielki ;-)



I wzajemnie - szkoda że potrzebna była AŻ taka afera, żeby się okazało, ze u chłopaków wszystko ok:-)

ps.prosilabym tylko, zebys dopilnowała kwestii zabezpieczeń okien ( o ile uważacie je z Andrzejem za ważną - hiper już poprawna jestem:-) ) Wydałam koty bez tych zabezpieczeń pod warunkiem ich uzupełnienia w nowym domu.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pt kwi 20, 2012 14:53 Re: Księzycowe potfory :)

Jak tam u pięknych kocisiów??
Pilna pomoc dla Megi ! Ratujmy przed schroniskiem
viewtopic.php?f=13&t=143608

malwina693

 
Posty: 245
Od: Czw mar 22, 2012 14:03

Post » Pon kwi 23, 2012 18:27 Re: Księzycowe potfory :)

takie piękne koty,tak miło zaczął się nowy wątek i co...co słychać w księżycowym domu...

fumcia

 
Posty: 644
Od: Sob wrz 03, 2011 12:51

Post » Nie kwi 29, 2012 18:58 Re: Księzycowe potfory :)

Halooo halo gromadka co u Was??

Gdzie zdjęciorki pięknych kitków??
Proszę ładnie ;)

Buziaki na majowy weekend :) :1luvu: :piwa:
Pilna pomoc dla Megi ! Ratujmy przed schroniskiem
viewtopic.php?f=13&t=143608

malwina693

 
Posty: 245
Od: Czw mar 22, 2012 14:03

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 33 gości