No więc jestem i zdjęcia Justysi / chyba ze trzy

/ posiadam, ale .....ten komp nie posiada gniazda na adapter karty z telefonu, , ma tylko dwa czynne wejścia USB, zajęte przez myszkę i klawiaturę, więc chyba jutro modem do lapka przerzucę , co by zdjęcia zapodać. bo TŻtowi udalo się zrobić zarąbiste zdjęcie Guciowego ziewa.
A w ogóle - święta , święta i po świętach - dziewczyny . pierwszy raz w życiu nie mialam chaty wysprzątanej
na blysk , nie pomylam okien, nie zmienilam firanek. I święta byly - czyli tak też można
Koty byly caly dzień same, wychodzilam 9:30, wrócilam ok 22. Przeżyly, dom też, ucierpiala tylko moja ukochana orbea / kwiat /, rozwalona na podlodze w kuchni, ale , że jeszcze nie zaczęla na dobre wegatacji, są szanse, że też przeżyje
Justysia jest cudna - delikatna drobniutka buzia, wielkie blękitne oczyska i nóżki , jak baleronki

W lóżeczku grzecznie leży , zaczyna coś tam gadać, śmieje się od ucha do ucha
Pogoda u nas , teoretycznie , piękna byla - sloneczko, itp Ale zimno jak diabli, teraz mam na termometrze minus 3,8 st

, a w pokoju 13 st
Napalić w kominku nie mogę.
Cóś się zje....o w drzwiczkach i TŻ jutro , jak wróci , będzie robil. A na razie to wyrko czeka na mnie , rano wcale nie nie chowalam pościeli

, a co , koty mialy kolderkę
