Kotek nie chce jeść :( Ami odeszła :((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 11, 2004 21:44

Agia - Koci katar mial prawo wrocic z powodu stresu przeprowazdkowego. Czasem tak sie dzieje po prostu :-(
Nie zadreczaj sie, jutro wszystko pojdzie dobrze na pewno i malutka wyzdrowieje.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88194
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw lis 11, 2004 22:04

Zuza dobrze pisze. Każda przeprowadzka, nawet w najlepsze warunki to dla kota stres i może spowodować nawrót choroby. Katar jest wredny, niestety. Ale nie trać nadziei. W bardzo wielu przypadkach udaje sie go wyleczyć.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw lis 11, 2004 23:11

Podpisuje sie pod przedmowczyniami 8) . Koci katar (i inne choroby) maja zwyczaj nawrotow, czesto mocnych, przy obnizeniu odpornosci - a zmiana miejsca zamieszakania zawsze jest z tym zwiazana, nawet jesli idzie do super domku ze schroniska...

Jesli wymioty beda sie powtarzac (z tego, co pisalas wynika, ze ostatnio wymiotowala samym sokiem zoladkowym) to na pewno trzeba podac cos przeciwwymiotnie. W zastrzyku lub tabletce.

Niedobrze, ze wymiotuje, ale tak sie zdarza. Moze trzeba ja przez kilka dni na samych kroplowkach potrzymac a potem powolutku cos do jedzenia? Jesli sie zalatwiala, to jelita raczej drozne, chodzi o cos innego...

Mozesz ja probowac poic glukoza rozrobiona z woda ale tylko pod warunkiem, ze i na to nie zareaguje wymiotami. Jesli nadal wymiotuje, to przeglodz ja - sama woda - i jak najszybciej zdjecie RTG.

Trzymam mocno :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pt lis 12, 2004 19:16

Dwie wiadomości: dobra i bardzo zła. Dobra to ta, ze wiadomo już co jest Ami, zła - jest problem z leczeniem :( Ale od początku.
Wczoraj około 23.00 Ami wykupkała się. Kupka była żółta i znalazłam w niej dwa robale (jak się później okazało glisty) długie na ponad centymetr. Dziś o piątej rano znów się troszeczkę wykupkała i znów znalazlam glistę, tym razem jedną. Po 13.00 mój chłopak pojechał z nią na rentgen, a ja, gdy tylko wróciłam z pracy, pognałam do weta ze zdjęciami rentgenowskimi. Zdjęcia wykazały spory obrzęk jelit, który spowodowały robale. Czyli powinno być prosto: odrobaczyć i po sprawie. No właśnie: powinno być... Mała nie chce nic jeść, a lekarstwa na odrobaczenie podaje się przecież doustnie. Wet próbował podać dwa rodzaje lekarstw najpierw "po dobroci", a później "na siłę" - kończyło się na tym, że Ami wszystko wypluwała i nie można jej było w żaden sposób zmusić, by przełknęła. Stanęło na tym, że odrobinkę przełknęła - zwymiotowała to później w domu :( Dostała równiez glukozę i środek poprawiający metabolizm, a także antybiotyk na ten nieszczęsny katarek - kicha o wiele mniej, ale ciurkiem leci jej z noska :( W tej chwili nic nie chce zjeść (wszystko wypluwa - i Calopet, i papkę z RC Babycat), wmusiłam w nią ok. 5 ml wody, a to i tak w wielkich bólach (ale sukces, że więcej wypiła niż wypluła). Wcześniej, gdy umazało jej się buźkę w Calopecie, to choć troszkę zlizywała, a teraz siedzi taka umazana i tyle. Marnieje mi ona w oczach :cry:
Czy ktoś może miał podobne kłopoty ze swoim kotkiem? Powiedzcie mi proszę co mam robić, bo jeśli tak będzie dalej to Ami odejdzie :cry:

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Pt lis 12, 2004 19:22

Kota w takim stanie odrobacza sie po trochu. Poza tym koniecznie podaje sie mu cos na przepychanie robali - parafine, a jak nie dziala to lewatywe. Czy to co wyszlo w jelitach to kloab zywych robali czy martwych?
Jak nie dziala zwykla lewatywa to kolejna (gleboka sie to nazywa?).
To jedyny sposob chyba na pozbycie sie tego swinstwa :-(
Daga ma doswiadczenie, nie wiem czy ktos jeszcze?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88194
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt lis 12, 2004 19:24

Zuza, to były martwe robale. To dobrze czy źle?

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Pt lis 12, 2004 19:27

To znaczy ze lewatywa trzeba jej jak najszybciej pzrepchnac bo jak sie rozkladaja to ja truja!!!
Masz w domu parafine? Czy ona wymmiotuje? Nie wiem ile mozna dac takiemu malentasowi parafiny ale ja bym wlala maksymalna dawke.
Nie, glupoty gadam. Miala lewatywe? Jesli nie to natychmiast bym pojechala do weta i zazadala porzadnej lewatywy.
Daga - na pomoc!!! Blue??? (jej pewnie nie ma :-( )
Napisz w tytule watku ze pilne pytanie. Tu sie liczy kazda godzina no :-(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88194
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt lis 12, 2004 19:31

ja bym gnala na lewatywe - kilka kociakow juz odeszlo przeciez od zatrucia martwymi robalami :(
jak sie nie da lewatywy to parafina
trzeba sie tego pozbyc
kciuki trzymam :ok:
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lis 12, 2004 19:35

Rozmawiałam przed chwilą z wetem. Lecę z małą na lewatywę.

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Pt lis 12, 2004 19:36

Jesli to robale to natychmiast na lewatywe. Natychmiast. Najlepiej od razu gleboka. W moja Mrowke wepchneli naprawde kawal rurki, zeby ja odblokowac. Poza tym kota powinna dostac bardzo duzo parafiny, to pomaga w przepchnieciu robali.
Jesli robale sa martwe to znaczy, ze rozkladaja sie i truja organizm. Liczy sie kazda godzina, zycie kota jest zagrozone.

Daga

 
Posty: 25458
Od: Pon lut 04, 2002 15:46
Lokalizacja: Mysiadło

Post » Pt lis 12, 2004 19:40

Agia pisze:Rozmawiałam przed chwilą z wetem. Lecę z małą na lewatywę.

Mocno, mocno trzymam kciuki!!!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88194
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt lis 12, 2004 20:07

Ja też trzymam kciuki :ok: Jak wrocisz od weta, pisz szybko jak jest??

kura1336

 
Posty: 865
Od: Śro lut 18, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa - Bródno

Post » Pt lis 12, 2004 21:12

Jej czemu ja tu dopiero zajrzałam. mam nadzieje ze ta wizyta która teraz sie odbywa cos przyniesie konkretnego. Ja miałam ten sam problem z Mikusią. Wzięta ze schroniska z duzym brzusiem, zostala odrobaczona. Na drugi dzień rozwolnienie, potem brak apetytu i koci flaczek :( poszlam do weta i wet podał znowu środek odrobaczający i homeopatycznie engystol :evil: nic po za tym. Na drugi dzień z kiciom jeszcze gorzej, lecę do weta, zamkniete 8O i co teraz, lecę do drugiego kawałek drogi...wetka popatrzyła, pomacała, wziela strzykawki, mówi ze to zatrucie toksynami po robalach i do tego koci katarek :? ja przerazona. Ale wetka mówi że ma sie nie martwic
Mika dostała kroplówke podskórnie, Catosol, combivit, kaomycin-to biala pasta która wiąże toksyny i pomaga je wydalic,
Drugi dzień Synulox bo zaczela goraczkowac, Opticortenol i kroplówka, Trzeci dzień Synulox, catosol, cobivit, LydiumKLP,-bez kroplówki bo zacela pić i jeść ociupinke
Czwarty dzień synulox catosol- tu juz mała zaczela jeśc tyciuchno
potem brała jeszcze w domciu synulox w tabletkach -apatyt rósł.
Mam nadzieje ze twojej kotce tez weci pomogą i wkrótce Ami bedzie rozrabiać jak nasza Mika :wink:

betix

 
Posty: 2007
Od: Pon sie 11, 2003 22:37
Lokalizacja: Radzionków k.Bytomia

Post » Pt lis 12, 2004 22:26

Całe szczęście, że poszłam na tę lewatywę, bo... okazało się, że to nie robaki sa przyczyną wszystkiego. Wet zrobił głęboką lewatywę i nic nie poszło! Robaki wyszły z kupką tylko "przy okazji" i były najprawdopodobniej resztkami po sobotnim odrobaczaniu. Lekarz zdębiał, zaczął raz jeszcze oglądać zdjęcia rentgenowskie, znów widać było tylko rozdęte, zagazowane jelitka. Obmacał dokładnie Ami, macał, macał i macał, aż w końcu powiedział kilka słów, a mi łzy same popłynęły po policzkach :cry: Wymioty spowodowane są przez infekcję organizmu, ta jest z kolei spowodowana chorymi nerkami :( Wet powiedział, że to maleństwo ma nereczki takiej wielkości jaką zazwyczaj mają dorosłe koty :(
Dostała lekarstwo, które pobudzi nerki do pracy, a jednocześnie dużo glukozy, która ma ja nawodnić. Muszę dalej karmić małą na siłę, dostałam też saszetkę Royal Canin Veterinary Diet, którą muszę jej podawać, no i dalej faszerować ją Calopetem.
Stan Ami jest poważny. Nie wiadomo, czy choroba nerek to wada genetyczna czy tymczasowa niewydolność. Nie wiadomo jak długo będzie trzeba leczyć tę infekcję i czy w ogóle się ją wyleczy.

Wzięłam Ami ze schroniska zaledwie sześć dni temu, ale już ją pokochałam i będę ze wszystkich sił walczyła o jej życie i zdrowie. Zresztą mała też walczy i gdy widzę jak ta biedna kruszyna przytula się do Mattiego albo gdy patrzy na mnie i dotyka mojej twarzy swoimi łapkami to oczy same mi się szklą.

W całej tej sytuacji są jednak dwa plusy. Pierwszy to taki, że nakarmiłam (wprawdzie na siłę, ale zawsze) Ami Calopetem i pierwszy raz od kilku dni zjadła aż tak dużo. Drugi plus to ten, że nie jest już odwodniona. To zawsze jakiś sukces.

Czy ktoś na forum ma kota-nerkowca, który był chory już od małego?

Agia

 
Posty: 1093
Od: Pon paź 11, 2004 20:00
Lokalizacja: Liverpool

Post » Pt lis 12, 2004 22:30

Anja. Ale u Hruptaczki niewydolnosc stwierdzono jak byla wieksza.
Czy byly badania krwi? Przydalyby sie. Nerki do pracy pobudza ladnie Solidago Compositum. Pogadaj o tym z wetem. Jako wspomagacz.
Kciuki trzymam bardzo mocno! Nerkowa Czarna zaciska pazurki tez szczegolnie!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88194
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], luty-1, puszatek, teesa i 340 gości