To jest Pascha.

Pascha pojawiła się na schodach domku dziadków 2 kwietnia. Była głodna, płacząca i zmarznięta. Jaka była jej historia? Czy sie odbiła od domu? Czy ktoś ją po prostu wyrzucił, bo przed świętami stała się problemem? Dziadek mówił, że od kilku dni miauczał jakiś kot, ale nie mógł go znaleźć. Pascha siedziała po prostu na schodku, kiedy wychodziłam i tak znalazla się u mnie. Nie chcę kłamać, bo tak jak mówię, nie znam jej historii, ale zachowuje się co najmniej dziwnie

Ma smutne oczka, cały czas jakby nie dowierza, że ktoś ją kocha. Kiedy gwałtownie ruszy się ręką w jej stronę ucieka. Boi się wskakiwać na łóżko, śpi na podłodze albo w łazience. Poza tym cały czas mruczy, przymila się i jest naprawdę wyjątkowo grzeczna (przynajmniej na razie

). Je wszystko, kuwetkuje. Weterynarz ocenił ją na ok. 6-7 miesięcy. Jest zdrowa, odrobaczona i czyściutka.
No i bardzo potrzebuje domu

Ale takiego już na stałe, żeby znowu nie musiała się przenosić. Moja kota rozszarpie ją jak spotkają się gdzieś, a na święta przyjeżdża jeszcze Czesio, kot mojej siostry. Nie jest już małym kociakiem, no i ma taki niechodliwy kolor (moim zdaniem najpiękniejszy ze wszystkich

)... Za jakiś czas wszyscy wyjeżdżamy i co wtedy?

Czy jest tu ktoś, kto pokocha Paschę? Naprawdę jest B-O-S-K-A
