ezzme, uważaj na siebie

I pomyśleć, że byłam przekonana, ze to jak u większości facetów - katarek, przeziębionko i już umierający, bo temperatura 37,5

Ale jak tak, to mu dobrze byłoby obsługę załatwić (żeby zakupy itp. ktoś odwalił a on leżał i się kurował)

. I jak ma grypę jelitową to z dala od niego, bo to cholerstwo jest bardzo zaraźliwe i bardzo może być obciążające dla organizmu. Kiedyś jak załapałam, to w szpitalu wylądowałam, bo a) gorączka, b) żywienie i pojenie dożylne only było możliwe, c) byłam pół roku po operacji brzusznej i bali się, że się coś w środku uszkodzi. Więc jak ma jelitówkę, trzymaj się od niego z dala - to tylko 3 dni w sumie
kotkins - też tak mam, ale w odróżnieniu od Ciebie nie bardzo mam gdzie izolować. Ja bym wzięła, wyleczyła, wypiękniła i wydała do dobrego domu - ale jestem nieco sunięta w fazie i miotam się między depresją a euforią ( spoko,
jeszcze jestem normalna, po prostu reakcje mi ze zmęczenia się "podkręciły"). Nie wiem ile kotów i kiedy masz brać na DT. Plus zostaje jeszcze dom u tamtych ludzi, co to jakiś czas temu persicę 18- czy 16-letnią stracili i chcieliby nowego - może i takiego zmechaconego cuda się nie ulękną? A dla niego to szansa na życie. Pomyśl o tym
