Witam,
to ja/tzn my mamy Pelasie, i faktycznie nie zwróciłam uwagi na date adopcji ze to 01.04.

Jestem faktycznie młodym forumowiczem, i w smutnych okolicznosciach zawitałam na watek kotów cukrzycowych, niestety za późno.....
w skrócie napisze jak Pelasia po pierwszej nocy u nas, widać, ze Kocina sie mocno stresuje, po przytulankach łapankach dalismy jej spokoj i wyczekiwalismy, ze miska sie oprożni a kuweta zapełni, niestety do dzisiaj rana - do mojego wyjscia do pracy tak sie nie stało, zaczynam sie martwic i licze na to, ze dom w ciagu dnia cichy pozwoli Małej na spokojny posiłek i załatwienie potrzeby bo inaczej sie nerwowo wykoncze, ba nawet licze zeby załatwiła sie gdzie tylko zechce byle załatwiła, widac, ze bardzo przezywa przyjscie do nas.