
Mietka wyłazi częściej, mniej panicznie ucieka, chłopcy traktują ją naprawdę niezasłużenie ulgowo.... nuda, panie, nuda.
Ktoś ma sraczkę, stawiam na ... nie wiem na kogo

Oby tylko nie Zołza, bo naprawdę nie chce mi się jechać z nią do weta... ciekawe dlaczego

Chłopcy mają standardowo podrapane ryje, naprawdę dwa chamy mi się trafiły... a następnie śpią obok siebie... porypańce.
Złożyłam podanie o zmierzenie mi balkonu, bo już czas się tym zająć, nie chce mi się kotów pilnować, żeby mi na balkon nie wyłaziły. Ale podanie złożyłam do brata, który jak by nie patrzeć jest facetem, więc wszystkim chyba wiadomo, że podanie swoje musi odleżeć. Zmierzyłabym sama, ale ja mam takie doświadczenie ze zbieraniem wymiarów, że wymieniałam chyba wszystko w domu, co wymierzyłam samodzielnie


Mam plan B, rzecz oczywista, jeśli pomiar nie będzie gotów do końca tygodnia, zamknę brata na rzeczonym balkonie z miarką i wpuszczę jeśli otrzymam niezbędne dane drogą migową przez szybę


To tyle u nas, a u Was?
