Witam:) przebrnęłam przez cały wątek, trochę się musiałam podomyślać, ale myślę, że mogę wrzucić swoje 3 grosze

Otóż, moja kicia kiedy ją wzięłam do siebie też się mnie bała, ponieważ była po przejściach, uciekała przede mną, na każde kichnięcie, czy gwałtowniejszy ruch zmykała za łóżko. Ja nie naciskałam, mała oswoiła się, teraz praktycznie ze mnie nie schodzi. Miała też etap zsikiwania...ale nie tylko na dywan....oh, ja życzyłam sobie, żeby to było tylko do butów..! lała na łóżko, a ściślej - robiła to na moich oczach, więc w sumie to sikała na mnie w lóżku!
W jej przypadku przyczyną okazał się żwirek (kilka rodzajów przerobiłyśmy zanim ten jedyny zadowolił królewnę

), ale to nie ma znaczenia. Mogłam tak jak i Ty złościć się, krzyczeć i stanowczo mówić, że to mój dom i to ona ma się dostosować....tym czasem miałam wyrzuty sumienia że małej jest źle, że coś jej u mnie przeszkada, że się męczy.... ale tego trzeba
chcieć, i
starać się zrozumieć tę małą istotkę, która też boi się, cieszy się i smuci tak jak Ty, a jednocześnie czuje się instynktownie zagrożona, bo jest od Ciebie mniejsza i bezbronna.
Zatem jeśli nie masz ochoty, siły, czasu, cierpliwości... oddaj ją czym prędzej komuś, kto podejmie to wyzwanie!
Bo dodam tylko, że faszerowanie jej lekami, nawet tymi na recepte od weta to dość ryzykowna metoda.. moja mama "leczyła" tak naszego psiaka, któremu na starość pogłębił się lęk przed zostawaniem samemu w domu-poschroniskowy uraz (robił sobie krzywdę-wygryzał sobie w łapach rany do krwi...i demolował mieszkanie...).... i leki te potęgowały niestety lęk, a obezwładniały ciało, nabawił się nerwicy serca i nie ma go już z nami.
Także ten rodzaj radzenia sobie z problemem zostawiłabym jako ostateczną ostateczność i to po uprzednim sprawdzeniu co i jak działa i jakie może mieć skutki uboczne...?
To by było tyle ode mnie

przemyśl to proszę, bo po co macie męczyć się Wy i kotka? Jeśli może mieć nowy domek, ja zaryzykowałaby to wyjście

pozdrawiam i będę podczytywać co tam u Was:)