Mysza - ja bym wykąpała. Zwłaszcza, że on przy grzybie ma na skórze takie strupki, które się kruszą i mogą być źródłem zakażenia. W zeszłym roku o tej porze miałam biało-czarnego, który trafił do mnie w takim stanie, że nie było widać, gdzie jest biały, a gdzie czarny

Kąpałam i suszyłam w ręczniku, nic mu nie było. A też był malutki i chudziutki.
Jeśli on jest tak zagrzybiony jak sobie wyobrażam, to chyba dobrze, że dostaje ten ketokonazol doustnie... Dobrze, że dostaje coś osłonowo.
Dodatkowo możesz też podawać NNKT, w postaci aptecznej (np. Efa Oil), albo naturalnej (mielone siemię, olej lniany).
Zwykle przy bardziej zaawansowanej grzybicy poleca się łączenie leczenia miejscowego ze środkami doustnymi. Możesz też rozważyć podanie szczepionki, o której jest parę postów wyżej - podaje się ją nie tylko zapobiegawczo, ale także leczniczo. Ja ostatecznie nie zdecydowałam się na nią u żadnego z moich kotów, ale grzyb nie był u nich jakiś wielkopowierzchniowy, tylko długotrwały. Jej skuteczność nie jest stuprocentowa i może się okazać, że nie pomoże, ale na pewno warto to przemyśleć. Zwłaszcza, gdyby grzyb nie cofał się szybko.
No i bardzo ważne - podniesienie odporności malucha. Tych środków jest całkiem sporo, zobacz mojego posta tutaj
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=20 ... ight=grzyb
I pomyślałabym o podawaniu czegoś podnoszącego odporność rezydentom (przerabiałam kolejne zarażanie się od siebie pięciu zwierząt i nie jest to przyjemne

)
Powodzenia !