Hej, po rannym dyżurze i wreszcie dostałam się do kompa na spokojnie.
Wpadł Michał (ale nie ten od Iry, inny), był zachwycony możliwością trzymania kotów na rękach kiedy im czyściłam boksy! Małe przyjemności

Zakochał się w pannie Xxx. Na razie chyba nie ma możliwości adopcji, a szkoda. Trzeba Wam było widzieć tę rozanieloną minę. I ten kontrast: dobrze zbudowany facet i kruche filigranowe kociątko w jego ramionach... Se wypiliśmy kawę, pogadaliśmy, poczesaliśmy chętnych. Taki wyluzowany dyżur.
Mikuś zadzwoniła, żeby na dwa dni zawiesić mokrą karmę, bo koty nią gardzą ostatnio. Faktycznie - jeszcze dziś zbierałam miski z mokrym. Może nażarły się Royala i czują się pełne? A może nie lubią tej karmy? Fakt, dla mnie też nie wygląda zachęcająco.
Trzy panienki poszły na sterylkę:
Jenny-wiewióreczka, Panna Xxx z obszarpanym ogonkiem i czarna z działek. Michał pomógł je przewieźć do Mikusia

kocie zapewniły nam niezapomniane wrażenia wokalne przez te 10 minut jazdy samochodem.
Tymczasem w kociarni:
->
Aszka wyprawia cyrk żeby ją wziąć na ręce, wydziera się do zachrypnięcia
->
Amelia to samo, tylko za wolierą + popis wspinaczki wysokowolierowej
->
Hator grzeczna, niech sobie pochodzi poza boksem do dyżuru wieczornego
->
Gosia 
martwi mnie. Trzęsie się w klatce, a jak się ją weźmie na ręce, przestaje się trząść i zaczyna mruczeć. Słodkie kociątko. Mam nadzieję, że jest zdrowa - wszystko zjadła z miseczek, wypiła trochę wody, kuweta w normie. Miałam wrażenie, że ma trochę zimne uszka. Puściłam jej poduchę elektryczną na wszelki wypadek i powiedziałam Mikusiowi. Może tymczas? Mikuś podejrzewa stres.
Po dyżurze poszłam do Michała zobaczyć
Irę. Widziałam, głaskałam, słyszałam pomruki! Ira traktuje tymczasowy dom jak najlepszy ośrodek wczasowy - podziwia widoki z okna, miesi ciasto z kocyków i kołderek, ma tyle głasków ile zażąda, żadni sublokatorzy nie skaczą jej na głowę podczas drzemki... Myślę, że już jest gotowa na adopcję
