Witamy wszystkie cioteczki.
Melduję, że Mycha ma się świetnie.
Bardzo przepraszamy za takie długie milczenie. Ja poprostu mam od jakiegoś miesiąca zdecydowanie za krótką dobę. Mnóstwo rzeczy się dzieje u mnie w sferze zawodowej, do tego stopnia, że właściwie moje życie osobiste jest w stanie hibernacji. W domu jestem tak krótko, że dzieci chyba niedługo zapomną jak wyglądam.
Wszystko się skupiło w jednym czasie. Przeprowadzka firmy do nowej siedziby, zamknięcie roku, sprawozdanie, badanie przez biegłego, zmiana systemu, na którym pracowałam do tej pory na zupełnie nowy... sama nie wiem co jeszcze... i jakby tego było mało jakaś "dobra dusza" była uprzejma w czasie przeprowadzki zniknąć twardy dysk z mojego pracowego kompa

nie wiem w co ręce włożyć, bo jakbym miała mało roboty bez tego, teraz muszę jeszcze odtwarzać dane, które na tamtym dysku były...
zupełnie nie mam głowy do niczego. jak nie siedzę w biurze, to siedzę nad robotą w domu... nienawidzę złodziejstwa...
i tak będzie u mnie conajmniej do końca marca, a może i kwietnia... totalna kicha...
a Mycha rośnie, wystrzałów w Sylwestra się wcale nie bała.
i to jest git kot.
coraz mniej podgryza, właśnie zrzuca mleczaki, więc jest scerbolem
postaram się zrobić kilka fotek i wam pokazać, ale chyba dopiero w łikend...